Rafa zaczyna odbijać tytuły, które wymknęły mu się z rąk w roku ubiegłym. Na początek Madryt, gdzie finał z Federerem jest jego piętnastym kolejnym zwycięstwem na korcie ziemnym. W ubiegłym sezonie licznik zatrzymał się na liczbie 17, która teraz może zostać pobita w Roland Garros (od następnej niedzieli).
W 21. bezpośrednim meczu po raz 14. lepszy Hiszpan. W finale ubiegłorocznej edycji zreformowanego turnieju w Madrycie jego porażka z Federerem została potraktowana jako wpadka, ale o takiej nie ma mowy, jeżeli Rafa jest zdrowy. Na czerwonej mączce wygrywa wszystko: od Monte Carlo przez Rzym. Planowany termin kolejnej potyczki z Rogerem: niedziela, 6 czerwca - finał w Paryżu.
Przy drugiej piłce meczowej Federer... nie trafił w piłkę, ale nie był to generalny obraz jego dyspozycji na korcie centralnym im. Manolo Santany kompleksu Caja Mágica. Obaj prezentowali fragmentami swój najwyższy poziom. Ale było nerwowo: po 11 break pointów z obu stron i częsta gra na przewagi. Federer zanotował więcej kończących uderzeń (34-27), ale i więcej niewymuszonych błędów (33-27).
23-letni Nadal zdobył w sumie tylko punkt więcej. Przełamanie na 4:3 w otwierającym secie faworyt publiczności zyskał po 9-minutowej walce. Przy siatce skończył 5/11 piłek, a Federer połowę z 20 prób. Rafę z trybuny VIP-ów dopingowali m.in. Shakira, Camacho, a paterę za zwycięstwo (dość mizerną jak na ambicje turnieju) wręczyła mu królowa Sofia.
Strata podania na początku drugiej partii została bardzo szybko odrobiona przez Federera, który wyrównał na 1:1 krosem bekhendowym. Po raz czwarty w meczu miał upuścić serwis w gemie piątym, w którym prowadził 40-15, ale wtedy dwoma super uderzeniami popisał się Nadal. Szwajcar znów powrócił i w końcu zaczął świetnie serwować, trzema asami wychodząc na 5:4. W tie breaku obrońca tytułu prowadził 2-0 i 4-2, przy tym ostatnim stanie... wyrzucając dwie kolejne wymiany w linii prostej. Pierwszego meczbola obronił fantastycznym krosem w narożnik.