Walka na korcie i przed mikrofonem - komentarze i oceny po IV rundzie Wimbledonu

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Bohaterami pierwszego dnia drugiego tygodnia Wimbledonu Yen-Hsun Lu i Petra Kvitová. Tajwańczyk zadał bolesny cios Andy'emu Roddickowi, a Czeszka spod polskiej granicy w zaledwie 46 minut rozbiła Karolinę Woźniacką. Na antenie telewizyjnej popisy Bohdana Tomaszewskiego i Tomasza Lorka.

W tym artykule dowiesz się o:

Justine Henin przed porażką (już trzecią w sezonie!) z Kim Clijsters stwierdziła, że tak naprawdę to wcale nie przyjechała wygrać Wimbledonu. Ale jak to? Przecież tytuł tam to było marzenie, dla którego znów założyła czapeczkę i zaczęła czarować jednoręcznym bekhendem. - Ale boli mnie łokieć: szczególnie przy serwisie i bekhendzie. Może to ścięgno, muszę poczekać na badania. Każdy chce wejść na wyższy poziom, ale musi też uważać na kontuzje - stwierdziła Juju w poniedziałek.

Faworyt gospodarzy Andy Murray jako jedyny dotrwał do ćwierćfinału bez straty seta. - Jak dojdę do Federera czy Nadala to nie będzie to miało znaczenia, bo w późnej fazie zawsze grają najlepiej. Mnie wciąż trudno jest pogodzić się z faktem, że w złym dniu wiele mi na korcie nie wychodzi - powiedział po wiktorii nad Querreyem. - Po prostu nie chciałem grać z nim w kotka i myszkę na linii końcowej... - powiedział zawiedziony Sam, który po niezłej kampanii na kortach ziemnych został nazwany szyderczo amerykańskim "królem clayu". - Egzekucja musi być trochę ostrzejsza - spojrzał wstecz na mecz, w którym zaserwował "tylko" 13 asów.

- Po prostu wszystko działało: każde uderzenie - zgodnie z nazwiskiem... skwitowała Kvitová, której mecz ćwierćfinałowy z Kaią Kanepi jest takim samym niespodziewanym wydarzeniem jak spotkanie IV rundy ubiegłorocznego US Open między tą samą leworęczną Czeszką a Yaniną Wickmayer. Postawna Petra, która po raz pierwszy zagra w najlepszej ósemce Szlema, nie ukrywa swojej największej wady: poruszania się po korcie.

Żałowaliśmy bardzo porażki Michała Przysiężnego z Lu. A tymczasem bez straty seta dotrwał do 1/8 finału i dopiero tutaj pokusił się o prawdziwie irracjonalny teoretycznie wynik: przetrwał 38 asów ze strony Roddicka i odprawił trzykrotnego finalistę 9:7 w decydującej partii. Amerykanin zyskał więcej punktów, ale mniej chwały.

Jako pierwszy na korcie centralnym zagrał Roger Federer. - To świetna sprawa dla fanów, że mogą w jednym dniu zobaczyć wielu czołowych graczy. Ćwierćfinały i IV runda to jedyne takie okazje - powiedział Szwajcar, który ostatniego seta tracił w II rundzie. Z Melzerem mogli porozmawiać w swoim ojczystym języku. - Ale sztuczek w meczu nie próbowałem, bo Jürgen zna mnie zbyt dobrze - stwierdził Roger, który uśmiechem odpowiedział podczas konferencji na pytanie dotyczące wprowadzenia elektroniki w piłce nożnej (Blatter to też Szwajcar!).

Epicka batalia Isner - Mahut wydała w tym Wimbledonie wyrok (jeden przegrał, drugi się wykończył fizycznie) na zawodników preferujących grę serw i wolej. Z pozostałej ósemki najbliżej taktyki, która historycznie charakteryzowała na trawie sposób na sukces, są Tsonga, Söderling i Lu. Słowa Wayne'a Ferreiry wspomina Federer: - Zwykł stosować serw&wolej zawsze po pierwszym podaniu i w 50% po drugim. Gdy kończył karierę, w Wimbledonie serwował i szedł od razu do siatki tylko w 50% przypadków i nigdy po drugim podaniu. Zmiana gry w tenisie spowodowana jest kombinacją wielu czynników.

Wiele zmieniło się na kortach na przykład od 2002 roku, gdy najlepszy w All England Club był Lleyton Hewitt. Teraz po raz siódmy z rzędu doszedł do IV rundy, na chwilę przed Wimbledonem pokonał na trawie Federera i miał chrapkę na zdziałanie czegoś historycznego w Londynie. Ale na jego drodze stanął mający problemy z żołądkiem Đoković (- Jemu zawsze coś jest - ironizował), który po zwycięstwie w czterech setach rozdarł koszulkę. - Emocje - tłumaczył potem Serb.

- Zmusiłam Serenę do biegania za jej pieniędzmi - powiedziała Szarapowa. W szlagierze IV rundy została odprawiona przez coraz bliższą perfekcji obrończynię tytułu. Rosyjska mistrzyni sprzed sześciu lat czuje się coraz pewniej (- Miałam swoje szanse także w Roland Garros) i chce w końcu wrócić do ścisłej czołówki. Wcześniej wróci do korzeni: w środę rano zamierza ustalić szczegóły wyprawy w okolice Czarnobyla, skąd w 1986 roku, z Maszą w łonie matki, wyniosła się jej rodzina. - Nie byłam tam dziesięć lat. Gdyby nie katastrofa, urodziłabym się na Białorusi - przyznała rodowita Syberyjka.

Noty zawodników:

S. Williams - 9

Lu - 8,5

Đoković - 8

Kvitová - 8

Tsonga - 8

Murray - 8

Federer - 7,5

Li - 7,5

Nadal - 7

Hewitt - 7

V. Williams - 7

Querrey - 7

Szarapowa - 7

Clijsters - 7

Groth - 6,5

Roddick - 6

Henin - 6

Radwańska - 4,5

Woźniacka - 4

Tomaszewski: Niech w Agnieszce obudzi się lwica!

Szkoda po odpadnięciu wszystkich Polaków jest tym większa, że w tej edycji Wimbledonu nie usłyszymy już komentującego ich mecze, emanującego dżentelmeńskim respektem dla tenisa i patriotycznymi emocjami red. Bohdana Tomaszewskiego. - Niesportowa to nadzieja, nadzieja, że Li będzie robiła błędy - tłumaczył sumienie podczas transmisji spotkania Radwańskiej. - Chinka popełniła błąd, ale to błąd kryjący szacunek i pokazujący, że coś tam się za nim kryje - analizował kolejną sytuację nestor polskiego mikrofonu, który nie traci nadziei w polskich sportowców: - Żeby w Agnieszce obudziła się lwica! Łatwo jest przegrywać na korcie i przed mikrofonem. Ale my walczymy! Potem zaapelował do prezesa PZT.

Red. Tomaszewski "walczył" wspólnie z Katarzyną Nowak. Dwukrotna uczestniczka Wimbledonu, dziś ekspert Polsatu Sport, podpiera komentarz informacjami formalnymi i techniczno-taktycznymi (po co opisywać zagranie po zagraniu, skoro to widać?), ale istnieje podejrzenie, że jej kontakt z tenisem ogranicza się do tych meczów, przy których sama pracuje (jak to nie wie kto to jest Parra-Santonja?!).

W swoim żywiole znów mógł znaleźć się Tomasz Lorek. Kto mógłby lepiej obsłużyć dla telewidzów mecz Hewitta! - Oto australijski duch sportu: gram do końca, uśmiecham się, nie rozsiewam stresu - analizował wrocławski komentator. Dowiedzieliśmy się, nawet dwukrotnie o sytuacji małżeńskiej Lleytona "Rusty" Hewitta i n razy o jego wimbledońskim tytule z 2002 roku (przy tej okazji nazwisko przegranego finalisty Nalbandiana zostało wymienione więcej razy niż przy okazji komentarza meczu kontuzjowanego aktualnie Argentyńczyka).

Znakomicie synchronizujący się z obrazem Lorek (- Oto abstrakcyjny humor: gdy Đoković kozłuje piłeczkę, australijscy fani też kozłują... głowami!) jest fenomenalnie przygotowany merytorycznie (- Tak przed laty grano na kortach w Kooyong!), sypie jak z rękawa anegdotami, ciekawostkami i nie kryje swojego realnego zachwytu (- Hewitt jest jak Clijsters: im trudniej, tym bardziej mobilizuje się do walki) lub znużenia poziomem widowiska. Ale czy mecz słowami Lorka może być nudny?

Noty komentatorów:

B. Tomaszewski - 8

Lorek - 7,5

Nowak - 6

Źródło artykułu: