Wimbledon: Serena mistrzynią po raz czwarty

Serena Williams, liderka rankingu WTA, w znakomitym stylu obroniła tytuł w Wimbledonie. Amerykanka (jej trzynaste trofeum w Wielkim Szlemie, czwarte w Londynie) w siedmiu meczach nie straciła seta, w finale pokonując 6:3, 6:2 Wierę Zwonariową (WTA 21).

Miała rację Martina Navrátilová mówiąc, że serwis Sereny jest najlepszym serwisem w historii tenisa. Młodsza z sióstr Williams zanotowała przez dwa tygodnie 89 asów, czyli tyle samo co Andy Murray i niemal trzy razy więcej(!) od drugiej w tej statystyce wśród kobiet siostry, Venus. Z tą ostatnią czterokrotnie mierzyła się w finale najsłynniejszego turnieju świata, wygrywając oprócz poprzedniej edycji także w latach 2002-3.

Finałowy mecz ze Zwonariową trwał tylko 67 minut. Serena pokonała 24-letnią, po raz pierwszy walczącą o tytuł w Wielkim Szlemie Rosjankę po raz szósty w ich siódmym bezpośrednim starciu. Na Amerykankę nie było mocnych na londyńskiej trawie, a nie potrafiąca zagrać swojego najlepszego tenisa Zwonariowa także nie okazała się rywalką potrafiącą zabrać Serenie choć seta. Faworytka zanotowała 29 uderzeń kończących, dziewięć asów i zakończyła pomyślnie wszystkie 14 akcji pod siatką. Przy pierwszym podaniu Serena straciła zaledwie trzy punkty.


Serena Williams, 28 lat, szósta na liście wszechczasów w Wielkim Szlemie (foto PAP/EPA)

Wzruszona i ochrypnięta podczas dekoracji Zwonariowa w poniedziałek wyprzedzi w rankingu Agnieszkę Radwańską i zostanie dziewiątą rakietą świata. Moskwianka nie wypracowała sobie żadnej szansy na przełamanie Sereny, zdobywając w sumie 19 pkt mniej. Zwonariowa była drugą reprezentantką Federacji Rosyjskiej w finale Wimbledonu, po Marii Szarapowej, mistrzyni z roku 2004.

MÓWIĄ FINALISTKI

Williams: Lepiej wygrać szybko w dwóch setach

- Muszę pochwalić rywalkę za to, w jaki sposób przygotowała się do meczu ze mną. Zaczęła od mocnych uderzeń, potem je mieszała. Ja zawszę wolę zwyciężyć w dwóch setach, spędzić na korcie jak najmniej czasu. Moja taktyka polega na tym, by koncentrować się na swojej grze i zyskać kilka przełamań, bo potem przy momencie nieuwagi zawsze mam jakąś przestrzeń (śmiech). Ten tytuł znaczy wiele, bo w końcu prześcignęłam na liście wszechczasów Billie (Jean King). Biżuterię, w której grałam, pożyczyła mi Venus, ale nie zamierzam jej nic oddawać! Mam nadzieję, że tata prześle mi jakieś zdjęcia z turnieju (śmiech).

Zwonariowa: Finał to nie jest bajeczny rezultat

- Myślę, że to jak świetną rzeczą jest awans do finału uświadomię sobie dopiero później. Jestem zawiedziona i bardziej niż o wynik chodzi mi o samą dyspozycję. Meczu o tytuł w Wimbledonie nie gra się co dzień i dlatego mam żal do siebie, że nie potrafiłam zagrać swojego najlepszego tenisa. Serena tak naprawdę jednak nie dawała mi żadnych szans, choć mogłam być bardziej agresywna przy jej drugim podaniu, któremu nadaje wiele rotacji. Nie mogę powiedzieć, że źle serwowałam czy returnowałam, ale prawdziwe problemy pojawiały się w wymianach: może czasami prowadziłam je za długo, za mało atakowałam. Gdyby doszło do trzeciego seta, poradziłabym sobie lepiej, ale nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak muszę przeciw niej zagrać. Jestem perfekcjonistką i nie uważam mojego wyniku za bajeczny. W pierwszych rundach nie grałam zbyt dobrze.

Wyniki i program rywalizacji kobiet

Komentarze (0)