Łukasz Kubot, 28 lat, uczestnik IV rundy Aussie Open (foto PAP/EPA)
Najlepszy polski singlista, wysoki, chudy i opalony, jest bohaterem artykułu w magazynie "Deuce". Opowiada o swojej osobowości ( - Naładowany energią na korcie i opanowany poza nim), przełomach ( - W Belgradzie w ubiegłym roku moja kariera zrobiła pełen obrót, 360 stopni) i początkach ( - Jeżeli jestem taki dobry, jak dobrze wyglądam, to będę zawodnikiem Top 10 - mówił sobie), kiedy wierzyli w niego głównie bliscy.
- Nie miałem także obok siebie ludzi, którzy mogliby mi doradzić - mówi. W ubiegłym roku przebił się jednak do czołowej setki rankingu i rozpoczął nowy etap sportowego życia. - Ale wciąż się uczę - powtarza - by grać bliżej siatki i by więcej myśleć o tym, jak zbudować akcję. Mimo, że w tym roku skończył 28 lat, uważa, że wciąż może poprawić się fizycznie: - Mogę wzmocnić nogi i serwis. Zimą będę nad tym ciężko pracował.
Kubot mówi o niemal dwumiesięcznej przerwie po Wimbledonie, kiedy rehabilitował skręconą kostkę: - To było frustrujące. Przechodziłem leczenie trzy-cztery razy dziennie, ale byłem w stanie pracować nad górną częścią ciała. Ta pauza pomogła mi mentalnie, więc jestem teraz gotowy do decydującego szturmu na kwalifikacje do Masters w Londynie. Do końca roku chcę też powrócić do Top 50 rankingu singlowego.