To piąte z rzędu, a w sumie dziewiąte zwycięstwo Kuzniecowej w 12. spotkaniu z Radwańską. Nasza najlepsza rakieta (nie wykorzystała prowadzenia 4-1 i dwóch setboli w tie breaku) z nikim nie mierzy się tak często jak z rosyjską koleżanką, którą zwyciężała już w Wielkim Szlemie i Masters, ale to było w 2008 roku. W piątek stawią sobie czoła raz jeszcze, w ćwierćfinale debla. W sobotę natomiast Kuzniecowa zagra o swój trzeci finał w Dubaju: jej rywalką będzie Pennetta.
Ponad trzy razy więcej uderzeń kończących (39-12) nie znaczy, że Kuzniecowa dominowała na korcie, bo zepsuła niemal dwukrotnie od Radwańskiej więcej piłek (37-20). Kto wie, jak potoczyłyby się losy pojedynku gdyby nasza czterokrotna ćwierćfinalistka wielkoszlemowa była w stanie postawić decydujący krok przy jednej z dwóch okazji w otwierającej partii.
CZYTAJ: Woźniacka znów będzie liderką rankingu
- Fizycznie czuję się dobrze - przyznała po spotkaniu w wywiadzie dla Eurosportu Kuzniecowa. - Mogę się czuć nieusatysfakcjonowana jedynie z powodu dużej liczby niewymuszonych błędów. Agnieszka zwraca każdą piłkę, stosuje różnorodne uderzenia i dlatego muszę być zadowolona ze zwycięstwa, szczególnie w pierwszym secie. Czy powinnam być spokojniejsza na korcie? Zawsze! Dzisiaj zapomniałam o tym, że mam za sobą dwa trzysetowe mecze. Cieszyłam się grą, a występować w Dubaju kocham: tutaj przyjeżdżam także przed sezonem, są tu moi rosyjscy fani. Na tej szybkiej nawierzchni trzeba mieć szybką reakcję.
Choć dziś dopiero 23. w rankingu WTA Tour, Kuzniecowa wydaje się być na dobrej drodze do powrotu do czołówki rankingu. Może pokusi się wkrótce o trzeci wielkoszlemowy tytuł. Atak daje jej radość, a tak nietypowo jak Schiavone (w poprzedniej rundzie, gdy potrzebowała siedmiu meczboli) i Radwańska grające rywalki to dla niej bezcenne doświadczenie. Swieta jak psuje, to kilka punktów z rzędu (przy 5:4, kiedy najpierw zepsuła woleja, a potem nie zachowała zimnej krwi przy delikatnej sytuacji z piłką opadającą tuż nad siatką), ale zachowuje się jak wielka mistrzyni przy punktach najważniejszych.
Tymczasem swoje zrobiła także Radwańska. Punktów za ubiegłoroczny półfinał nie obroniła, ale w rankingu (jest dziesiąta) nie spadnie. Krakowianka pokazała klasę i to, że ma "nos", pozwalający jej wybrnąć nierzadko z beznadziejnych sytuacji. Potrafi też nie tylko celnie, ale i mocno przyłożyć, jak przy piłce na tie break, gdy trafiła forhendem w narożnik. "Czarodziejkę", jak nazwała ją w Ejlat Azarenka, widzieliśmy na koniec meczu: niesamowity kąt przy siatce i genialnie rozprowadzona akcja kolejna. W Dubaju chwała pokonanym.
I SET Efektowny tie break został poprzedzony przez osiem przełamań w dwunastu gemach. Charakterystyczne jednak, że tylko raz jedna (Kuzniecowa) odskoczyła od rywalki na więcej niż jednego gema, na 5:3. Wiadomo nie od dziś, że Swieta nie czuje się zbyt komfortowo przy takim prowadzeniu i także tym razem nie skorzystała z dwukrotnego serwisu na seta. To Radwańska odrabiała straty: na 2:2, 3:3 (dziwaczna pozycja Rosjanki), 5:5 i w końcu także na 6:6. W tie breaku Isia już na otwarcie mogła podziękować Rosjance za prezent, potem sama zebrała brawa za jeden atak, a szczególnie za akcję na 3-1, gdy po szczęśliwej obronie, przy smeszu rywalki instynktownie poszła w narożnik forhendowy i się nie pomyliła, a Kuzi zepsuła pół-woleja. Radwańska prowadziła 4-1 i 5-2, gdy serwując nadziała się po dropszocie na kontrę Kuzniecowej, która posłała jej piłkę pod nogi. Zachęcona ofensywą córka trenera kolarskiego wyczyniała odtąd pod siatką rzeczy budzące szacunek, a stwarzane głupimi błędami (jednostajna wymiana, dwumetrowy aut przy 6-6) niebezpieczeństwo utraty seta likwidowała zagraniami wybitnymi: przy pierwszym setbolu dla Radwańskiej zaatakowała linię, a przy drugim po heroicznej obronie posłała z bekhendu passing shota... Zniżona na środku własnej połowy kortu do swojej charakterystycznej pozycji kucznej Radwańska przy 7-7 posłała za długą piłkę i choć miała serwis (pierwszy nie wszedł), to odpowiedź Kuzniecowej przywoływała na myśl to, co Krajicek zrobił w 1993 roku w meczu z Courierem (patrz wideo).
II SET Kąty, które jest w stanie osiągnąć na korcie Kuzniecowa, jakie są każdy widzi. Radwańska mogła na nie bezradnie popatrzeć ostatnio grając w ćwierćfinale Australian Open z Clijsters. Swieta operuje takimi zagraniami na pohybel nawet największym tenisistkom, bo recepty na uderzenie, który idzie ostro w bok zwykle nie ma. Radwańska nie była w stanie odwrócić stworzonej w trzecim gemie drugiego seta sytuacji, w której straciła podanie po kolejnych kończących uderzeniach starszej rywalki. Już chwilę potem miała dwie okazje na powrót, ale ustawicznie spychana głęboko za linię końcową musiała często liczyć na błąd Kuzniecowej. Najbardziej w tym momencie Isia mogła żałować sytuacji, w której nie potrafiła zmienić kierunku uderzenia po wymianie slajsowej, by wkrótce nadziać się na kolejny passing shot i zmierzyć z ekstremalnym stanem 1:4. Po z wielkim trudem utrzymanym gemie serwisowym były dwie kolejne szanse na odrobienie breaka, ale obowiązkowo w chwilach zagrożenia czuwająca przy siatce Swieta nie pozwoliła na wiele sprytnej krakowiance. Dwa obronione przez Radwańską, a właściwie zepsute przez Kuzniecową przy 2:5 meczbole (drugi zatańczył na taśmie) mogły dawać płonną nadzieję. Isia, jeszcze nie teraz.
Dubai Duty Free Tennis Championships, Dubaj (ZEA)
WTA Tour Premier 5, kort twardy (Decoturf II), pula nagród 2,05 mln $
piątek, 18 lutego
ćwierćfinał:
(Rosja, 16) | (Polska, 8) | |
---|---|---|
| | |
| | |
| | |
| | |
| | |
| | |
| | |
| | |
| | |
| | |
| | |