Konieczność rozegrania dwóch spotkań w jednym dniu odbiła się na kondycji zdrowotnej niektórych półfinalistów. Najwięcej skorzystał na takiej sytuacji Chela, który w sobotę najpierw wygrał przerwany w piątek na skutek opadów deszczu przy stanie 6:4, 3:6, 3:3 pojedynek z Albertem Montañésem (ATP 25), by następnie ograć wyraźnie narzekającego na uraz prawego uda Stanislasa Wawrinkę (ATP 15). Rozstawiony z numerem drugim Szwajcar dwie godziny męczył się w sobotniej sesji dziennej z reprezentantem gospodarzy Juanem Mónaco (ATP 30), aby uzyskać prawo do gry w półfinale turnieju.
31-letni Chela osiągnął swój upragniony finał na mączce w swoim rodzinnym mieście, tracąc w całym spotkaniu z Wawrinką zaledwie 10 punktów. Szwajcar z powodu kontuzji nie był w stanie grać na swoim normalnym poziomie i popełnił aż 46 błędów niewymuszonych. Reprezentant gospodarzy poprawił na 2-4 niekorzystny bilans spotkań z drugim obecnie w światowym rankingu tenisistą ze Szwajcarii. Chela, który od blisko pół roku imponuje swoją dyspozycją, stanie teraz przed szansą wywalczenia swojego siódmego trofeum cyklu ATP World Tour.
Najwyżej rozstawiony w argentyńskiej stolicy Almagro, również musiał wygrać dwa pojedynki w sobotę, aby móc rywalizować o swój dziewiąty w karierze tytuł tenisowego cyklu głównego. 25-letni Hiszpan najpierw ograł jedynego nierozstawionego w gronie ćwierćfinalistów José Acasuso (ATP 256), by w spotkaniu o finał odprawić swojego rodaka Tommy’ego Robredo (ATP 32). Robredo z kolei dostał się do półfinału po triumfie nad rozstawionym z numerem trzecim Davidem Nalbandianem (ATP 20).
Półfinałowy pojedynek dwóch Hiszpanów został pewnie wygrany przez tenisistę z Murcii, który posłał na drugą stronę kortu pięć asów i pozwolił przy swoim serwisie na zdobycie zaledwie sześciu piłek starszemu o trzy lata krajanowi. Robredo, który przegrał trzecie z rzędu spotkanie z Almagro (bilans: 0-3), nie był w stanie wypracować sobie choćby jednej okazji na przełamanie serwisu rywala.