Ranga imprez zarówno w chińskiej stolicy, jak i Indian Wells to Premier Mandatory. Triumf w Kalifornii to być może większy prestiż, a takim z pewnością jest tytuł w Miami (turniej startuje w środę). Inna sprawa, że dublet Indian Wells - Miami, czyli cztery kolejne tygodnie zmagań, to ekstremalne wyzwanie. Ale Woźniacka wciąż jest świeża: - Zrobię wszystko co w mojej mocy, by wygrać także na Florydzie - zapowiada.
Ma prawie 10 tys. punktów w rankingu, coraz większą przewagę nad Kim Clijsters, ale wciąż czeka na pierwszy tytuł wielkoszlemowy. Jako pełnoprawną numer 1 światowego rankingu uznał ją także Novak Đoković. - Jeszcze raz pokazałam, że mogę grać wielki tenis. Pokonałam w tym tygodniu znakomite zawodniczki - powiedziała Dunka po niedzielnym triumfie nad Bartoli.
Po triumfie w Kalifornii córka polskich emigrantów podkreślała rolę przygotowania fizycznego w swoich sukcesach. - To dla mnie bardzo ważne, by cały czas się ruszać. Gdy gra się zbyt sztywno, popełnia się więcej niewymuszonych błędów. W finale musiałam wysyłać do mózgu sygnał, że ciągle muszę pracować na nogach - tłumaczyła. - Zwracam bardzo dużą uwagę na kondycję, by być w doskonałej formie fizycznej. Dzięki temu wygrałam mnóstwo meczów. Mogę grać i grać przez całe godziny. Zmęczona rywalka jest dla mnie dobrym znakiem.
Kocha grać, kocha wygrywać, kocha trzymać w rękach trofeum. - To daje mi energię - mówi. - Pomaga mi także to, że mam wokół siebie rodzinę i przyjaciół, którzy pozwalają mi nie myśleć ciągle tylko o tenisie. Zajmują mnie także inne rzeczy. Dlatego w okresie przygotowawczym jestem być może bardziej zmęczona mentalnie, bo wiem, że codziennie trzeba wstać i iść na kort na trzy lub cztery godziny, a potem może na kolejne trzy na fitness.