Federer kontra Nadal, czyli historia tenisa i przyjaźni

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Odcinek 23. jednej z największych tenisowych rywalizacji odbędzie się tam, gdzie i dwa pierwsze: na Key Biscayne w Miami, w turnieju nazywanym piątym Szlemem. - Zbieramy energię, ponieważ świat patrzy - zapowiada Roger Federer.

W tym artykule dowiesz się o:

- Dla nas obu są to mecze specjalne - mówi Rafael Nadal, który w bilansie spotkań prowadzi 14-8. - Walczyliśmy ze sobą w finałach Roland Garros, Wimbledonu, Australian Open i imprez Masters 1000. Także z tego powodu nasze kariery są szczególne.

Każda z trzech ostatnich potyczek miała innego zwycięzcę niż poprzednia. Ostatnia: w finale Masters w listopadzie Federer triumfował 6:3, 3:6, 6:1. - Za każdym razem próbujemy grać nieco inaczej niż wcześniej, bo musimy dostosować się do warunków, np. szybkości kortu - uważa Szwajcar. O ciśnieniu: - Podniecenie przy wchodzeniu na kort jest ogromne. Takie sytuacje wywołują nerwowość.

Federerowi, wygrywającemu masowo przed pojawieniem się w czołówce Nadala, trudno było zmierzyć się z sytuacją, gdy zyskał w końcu godnego rywala. - Dopiero później stwierdziłem, że to jednak świetna sprawa - przyznał. - Bezramiennik, pirackie spodnie, długie włosy, lewa ręka, rotacja, płaskie uderzenia. To wszystko miało sens, w końcu się z tym pogodziłem.


Rafa Nadal, 24 lata, i Roger Federer, 29 (foto EPA)

O szacunku, wyrażającym się także we wspólnym udziale w przedsięwzięciach charytatywnych, jak te pod koniec ubiegłego roku: - Myślę, że zawsze czuliśmy do siebie wielki respekt. Jesteśmy sobie teraz bliżsi, jak przyjaciele, ponieważ spędziliśmy ze sobą sporo czasu podczas imprez pokazowych czy działając w radzie zawodników ATP.

O wzajemnym stosunku mówi z kolei Nadal: - Mamy fantastyczne relacje. Nasza rywalizacja natomiast to w moim przekonaniu tylko rywalizacja w oczach ludzi. Dla mnie jest to sprawa szczególna, gdy gramy przeciw sobie. Kiedy wychodzę na kort przeciw Rogerowi, czuję, że jest to coś wyjątkowego.

Miami 2004: pierwszy mecz Nadal-Federer

Po ośmiu kolejnych spotkaniach o tytuł, tym razem w stawce ich spotkania będzie "tylko" finał. - Rzadko spotykamy się w półfinale, najczęściej w finałach wielkich imprez. To czyni tę rywalizację bardzo, bardzo szczególną - mówi Nadal, który dodaje: - Nie znam danych odnośnie historycznych rywalizacji w tenisie, nie wiem czy inni grali więcej od nas meczów. Nie wiem ile razy mierzyli się z sobą McEnroe z Borgiem albo Sampras z Agassim.

A Nole? A Andy?

Federer z kolei, zapytany o to, przyjmując, że Nadal jest najlepszy na świecie, czy uważa kolejne starcia z nim za wskaźnik własnych możliwości, w pierwszym rzędzie upomina się o Novaka Đokovicia, który wydaje się być w tym sezonie w największej formie z czołówki. - Zgodzę się, że moim rywalem nr 1 jest Rafa. Niezależnie od tego, ile razy zmierzę się z innymi - przyznał Szwajcar. - Mamy za sobą historię i nikt nam tego nie odbierze. Jedyną bodaj brakującą nam rzeczą jest mecz w US Open i być może w kilku innych turniejach.

A propos Đokovicia - jedynego człowieka, który od zdominowania tenisowej rywalizacji przez Nadala i Federera był w stanie zdobyć dwa tytuły wielkoszlemowe - Roger odrzuca teorię o triumwiracie, nie godząc się z kolei na pominięcie Andy'ego Murraya. - Mogę zrozumieć, że Novak dołączył do elity, czyli do mnie i Rafy, ale byłoby to twierdzenie niesprawiedliwe, jeśli uznamy, że Murray nie zagrał dobrze tylko kilku ostatnich turniejów. Przecież on był w stanie pokonać mnie, Rafę i Novaka, był w finałach Australian Open, stanął na drodze Rafy w Londynie, wygrał w Szanghaju i Toronto: on jest w Top 4.

Powrót do macierzy

W finale edycji 2005 turnieju na wyspie Key Biscayne Federer podniósł się od stanu 0-2 (grano jeszcze do trzech wygranych setów) i pokonał Nadala 2:6, 6:7, 7:6, 6:3, 6:1. To było ich drugie generalnie, a ostatnie dotąd spotkanie na amerykańskiej ziemi. Pierwszy z 22 dotychczasowych meczów zagrali także w Miami, rok wcześniej, gdy Nadal triumfował 6:3, 6:3 w 1/16 finału.

Ów pierwszy mecz z 2004 roku pamięta Federer. - Przyleciałem wtedy z Indian Wells, gdzie dostałem udaru słonecznego po zwycięstwie nad Henmanem. Nie wiem ile przed meczem słyszałem o takim zawodniku jak Nadal. Pamiętam, że widziałem go jakiś rok wcześniej, chyba w Monaco. Wiedziałem, że był dobry, ale naprawdę zaskoczył mnie dlatego, że był tak regularny, już wtedy mocny także na kortach twardych. To pokazało mi, że może zostać numerem jeden i mistrzem wielkoszlemowym, naprawdę wyjątkowym hiszpańskim tenisistą, który potrafi grać nie tylko na mączce. Oczywiście spełnił te oczekiwania, a ciąg dalszy opowieści wszyscy znamy.

W tygodniu Nadal narzekał na lekki ból w ramieniu, podczas gdy Federer "tradycyjnie" nie ma problemów zdrowotnych. - Myślę, że do pewnego stopnia to wynika ze szczęścia - mówi sam o swoim mijaniu się z kontuzjami. - Mam też dobre wyczucie tego, jak poważne są urazy z którymi gram. Czasami nawet nie potrzebuję konsultacji z lekarzem, bo sam znam granicę, do której mogę się zbliżyć. Myślę, że w moim wypadku chodzi także o wiedzę, w którym momencie zrobić sobie przerwę, by się zbytnio nie forsować. Kiedy osiągnie się w sporcie szczyty, człowiek staje się uważniejszym, tym bardziej, jeśli ma się już za sobą kilka dręczących kontuzji. Strategicznym okresem w życiu sportowca jest pięć lat, do 23. roku życia, kiedy niby jest się zawodowcem, ale nie do końca się wie jak nim naprawdę być.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)