Reister w świetnym stylu przeszedł kwalifikacje do zeszłorocznych międzynarodowych mistrzostw Francji, a w I rundzie turnieju głównego odprawił Hiszpana Feliciano Lópeza. Zwycięski marsz Niemca zakończył dopiero w 1/16 finału Szwajcar Roger Federer, ale urodzony w Hamburgu zawodnik dzięki zdobytym punktom rankingowym znacznie przybliżył się do czołowej setki tenisistów globu. Magicznej dla każdego gracza bariery nie udało mu się jednak przekroczyć w minionym sezonie. Gdyby tego dokonał, to mógłby zostać jednym z objawień 2010 roku, tak jak jego rodak Tobias Kamke.
Prześcignął rywali jak Schumacher
Do znanej z wyścigów Formuły 1 włoskiej Monzy Reister przyjechał jako 125. rakieta świata i został rozstawiony z numerem siódmym. Już na I rundzie swój udział w zawodach zakończyli najwyżej notowani, Czech Jan Hájek (ATP 98) oraz Niemiec Denis Gremelmayr (ATP 108). 25-letni Reister w drodze do finału nie grał z ani jednym rozstawionym zawodnikiem, a w półfinale ograł w trzech setach swojego rodaka Andreasa Becka (ATP 122), pogromcę Łukasza Kubota (ATP 124) z II rundy. Niemiecki zawodnik o mistrzowski tytuł zmierzył się z reprezentantem gospodarzy Alessio di Mauro (ATP 145). 33-latek z Syrakuz już w pierwszym meczu zawodów ograł Hájka, a w półfinale nie dał szans Simonowi Greulowi (ATP 132). Tytuł powędrował jednak do młodszego o osiem lat Reistera, który tym samym po raz pierwszy w karierze awansował do Top 100 tenisistów świata.
Lorenzi polubił kolumbijską mączkę
Podczas gdy czołowi tenisiści przenoszą się do Europy, aby rywalizować w najważniejszych imprezach na kortach ziemnych, to Włoch Paolo Lorenzi (ATP 136) zdobywa cenne punkty rankingowe w zawodach organizowanych w Ameryce Łacińskiej. 29-latek rezydujący w Sienie już podczas ubiegłorocznego turnieju w Pereirze doszedł do finału, gdzie musiał uznać wyższość pochodzącego z tej miejscowości Santiago Giraldo, pierwszej obecnie rakiety Kolumbii. 23-letni zawodnik nie zdecydował się jednak bronić wywalczonego przed rokiem tytułu, wobec tego oczy okolicznych fanów skierowane były na Alejandro Fallę (ATP 116), turniejową "jedynkę". W gronie ćwierćfinalistów znalazło się zaledwie dwóch rozstawionych tenisistów, Lorenzi oraz Brazylijczyk Rogério Dutra da Silva (ATP 154). Oni też zmierzyli się ze sobą w finale, w którym górą był starszy o dwa lata Włoch. Pomimo porażki 27-latek z São Paulo awansował na najwyższe w swojej karierze miejsce w rankingu ATP.
Triumf Ito w niecodziennych okolicznościach
W brazylijskim Recife rywalizowano w ubiegłym tygodniu na kortach twardych, stąd obecność w turniejowej drabince m. in. Marco Chiudinellego (ATP 147). 29-letni Szwajcar był najwyżej rozstawionym tenisistą zawodów, ale uraz uniemożliwił mu dokończenie pierwszego spotkania. Opady deszczu przerwały decydujące pojedynki półfinałowe, wobec czego organizatorzy postanowili dokończyć zawody na kortach w hali. W takich warunkach rozstawiony z numerem drugim Tatsuma Ito (ATP 166) pokonał w dwóch setach Ekwadorczyka Giovanniego Lapenttiego (ATP 170), a Brazylijczyk Tiago Fernandes (ATP 509) po ciężkim bratobójczym boju zwyciężył swojego rodaka Júlio Silvę (ATP 211). 18-letni reprezentant gospodarzy nie wyszedł jednak do planowanego na ten sam dzień co półfinały pojedynku finałowego ze starszym o cztery lata Japończykiem. Odczuwał bowiem zbyt duże zmęczenie poprzednim starciem i nie chciał dodatkowo ryzykować poważniejszej kontuzji pleców.