Agnieszka Radwańska: Schiavone nie wiedziała, co ma robić

Cztery porażki w czterech meczach - Francesca Schiavone była zmorą Agnieszki Radwańskiej. Do czasu. Niezwykle pewne zwycięstwa w Miami i Stuttgarcie to jedne z najcenniejszych wyników w karierze najlepszej polskiej tenisistki.

- Zagrałam na tyle dobrze, że ona nie wiedziała, co ma robić - powiedziała krakowianka w rozmowie z Rzeczpospolitą. - Bezradność i brak pomysłów Schiavone najlepiej było widać pod koniec pierwszego seta. Dopiero w końcówce drugiej partii zaczęło coś jej wychodzić, ale było już za późno - tłumaczyła po meczu wygranym 6:1, 6:3.

Radwańska, która w czwartek w ostatnim ćwierćfinale (wcześniejszy mecz Woźniacka-Petković rozpocznie się nie wcześniej jak o godz. 18) będzie wielką faworytką przeciw startującej z dziką kartą Niemce Kristinie Barrois (WTA 79, pierwsze spotkanie), przyznała, że w dwa dni zagrała "dwa mecze praktycznie idealne".

Komentarze (0)