Francesca Schiavone, 30 lat, międzynarodowa mistrzyni Francji 2010 (foto EPA)
Pawluczenkowa, która po raz pierwszy była w ćwierćfinale wielkoszlemowego turnieju, mogła również pójść o krok dalej. Warunkiem było pokonanie zeszłorocznej triumfatorki. Rosjanka była na najlepszej drodze do zwycięstwa: grając niemal bezbłędnie prowadziła 6:1, 4:1, ale waleczna Włoszka odwróciła losy spotkania wydzierając jej miejsce w półfinale. Był to czwarty pojedynek obu zawodniczek i po raz trzeci górą Schiavone.
CZYTAJ: Monfils znów bezradny przeciw Federerowi
Od początku dominowała Pawluczenkowa, która bez respektu podeszła do spotkania z obrończynią tytułu. W pierwszym secie oddała rywalce zaledwie dwa punkty przy swoim podaniu, a sama trzykrotnie przełamywała rywalkę. Pierwsza odsłona zakończyła się po 27 minutach, a decydujący punkt Rosjanka zdobyła po podwójnym błędzie serwisowym Włoszki.
Drugi set rozpoczął się od szans dla Włoszki, która w pierwszym i trzecim gemie miała po jednej okazji na przełamanie, ale żadnej z nich nie zdołała wykorzystać. Skuteczniejsza okazała się Pawluczenkowa, która już przy pierwszej okazji minęła atakującą rywalkę i przełamała ją na 3:1, a następnie dołożyła serwis i wyszła na 4:1. Będąc jedną nogą poza turniejem, Schiavone zaczęła odrabiać straty. W siódmym gemie odwrotnym forhendem wywalczyła sobie trzy okazje na przełamanie, ale własnymi błędami oddała punkty rywalce. Dopiero przy czwartej okazji pomogła Rosjanka, która zagranie bekhendowe wyrzuciła w aut. Po raz kolejny Włoszka zaatakowała przy stanie 5:5. Beznadziejny skrót Pawluczenkowej wylądował w siatce i Schiavone dostała trzy okazje na objęcie prowadzenia. Przy drugiej piłce Rosjanka popełniła podwójny błąd serwisowy. Trwający równo godzinę set zakończył się przy serwisie Włoszki po zagraniu w siatkę Pawluczenkowej.
Decydująca partia to pełna kontrola Schiavone, ale tylko do czasu. Mimo straconego podania w czwartym gemie, sama trzykrotnie przełamywała Rosjankę i prowadziła 5:1. Nie mając nic do stracenia, Pawluczenkowa rzuciła się do odrabiania strat. W ósmym gemie po błędach Włoszki otrzymała trzy szanse na przełamanie, a już przy pierwszej świetnie minęła atakującą rywalkę. Podobna sytuacja miała miejsce w 10. gemie. Kros forhendowy Rosjanki dał jej dwie okazje na przełamanie, ale przy pierwszej Schiavone posłała asa. Przy drugiej piłce Włoszka również dobrze zaserwowała zmuszając rywalkę do grania obronnego loba. Pewna siebie Włoszka puściła piłkę, która wylądowała na linii i Rosjanka wyrównała na 5:5. Radość Pawluczenkowej nie trwała zbyt długo. W 11. gemie własnymi błędami sprezentowała rywalce kolejną okazję na przełamanie, a następnie wpakowała piłkę w siatkę. W 12. gemie zdołała obronić dwie piłki meczowe, ale przy trzeciej była już bezradna. Włoszka ściągnęła rywalkę do siatki, a następnie ze stoickim spokojem ją minęła.
W kolejnej rundzie Schiavone czeka na lepszą z pary Marion Bartoli - Swietłana Kuzniecowa.