Zwycięstwo nad Troickim z pewnością na długo pozostanie w pamięci reprezentanta Wielkiej Brytanii, tym bardziej że w decydującym secie przegrywał już 3:5 i 0-30 przy podaniu Serba. - Byłem strasznie zdenerwowany, ale kiedy ponownie straciłem do niego dystans, udało mi się wyluzować. Znów zacząłem grać swój tenis i ostatecznie zdołałem wyjść cało z tej sytuacji, chociaż było to nie lada wyzwanie - powiedział po końcowym sukcesie Murray.
Szkot nakreślił również panujące na paryskiej mączce warunki. - Na korcie było bardzo wietrznie, a po rozegraniu każdego punktu czułem ogromne zmęczenie i ciężko mi było złapać oddech. Moje uderzenia nie były wystarczająco silne i miałem spore problemy z poruszaniem się. Obaj często staraliśmy się po prostu przebić piłkę na drugą stronę - zauważył 24-letni tenisista.
Rozstawiony w Paryżu z numerem czwartym Murray wypowiedział się również na temat kontuzji kostki, której doznał jeszcze w pojedynku III rundy z Niemcem Michaelem Berrerem. - Niewielu ludzi byłoby w stanie dojść do siebie po takim urazie w przeciągu dwóch dni. Spotkanie rozpocząłem bardzo słabo, ale z czasem poczułem się troszkę lepiej i udało mi się przezwyciężyć ból - zakończył Szkot, który o swój premierowy półfinał międzynarodowych mistrzostw Francji powalczy z Argentyńczykiem Juanem Ignacio Chelą (ATP 34).