WTA College Park: Pietrowa zagra o 10. tytuł, ósmy finał Pe'er

Rozstawiona z numerem pierwszym Shahar Pe'er (WTA 24) pokonała Tamirę Paszek (WTA 42) 3:6, 7:6(2), 6:4 i awansowała do finału turnieju Citi Open rozgrywanego na kortach twardych w College Park w stanie Maryland. O tytuł Izraelka zagra z dwójką z rozstawienia Nadią Pietrową (WTA 32).

Łukasz Iwanek
Łukasz Iwanek

Po raz czwarty w tym sezonie w finale turnieju WTA zagrają dwie najwyżej rozstawione zawodniczki. Bilans każe stawiać w roli faworytki Pietrową, która wygrała wszystkie pięć dotychczasowych spotkań z Pe'er tracąc tylko jednego seta. Rosjanka, była zawodniczka Top 5 rankingu, w swoim dorobku ma dziewięć tytułów, ale ostatni zdobyła w 2008 roku w Quebec. Izraelka wygrała dotychczas pięć turniejów, ostatni w 2009 roku w Taszkiencie.

Pe'er przegrała pierwsze cztery gemy z ćwierćfinalistką Wimbledonu Paszek, ale była górą w całym meczu po trzech godzinach i sześciu minutach. 20-letnia Austriaczka dzień wcześniej stoczyła batalię ze Stéphanie Dubois spędzając na korcie trzy godziny i 42 minuty. Dla Paszek, która w ubiegłym miesiącu w All England Club osiągnęła swój pierwszy wielkoszlemowy ćwierćfinał, był to pierwszy półfinał od września 2010 roku, gdy wygrała turniej w Quebec.

W II secie Paszek od 2:4 zdobyła trzy gemy, a w 10. gemie miała do dyspozycji własny serwis i była dwie piłki od finału. Pe'er jednak wygrała tę partię pewnie w tie breaku, a w III secie od 3:3 zgarnęła trzy z czterech kolejnych gemów.

- Myślę, że to był dobry I set, pomimo że go przegrałam - powiedziała Peer, która w styczniu znalazła się na najwyższym w karierze 11. miejscu w rankingu WTA. - Ona grała naprawdę dobrze. Mówiłam sama do siebie, bym pozostawała agresywna, używała swoich uderzeń i mecz się odwrócił.

- To wspaniałe uczucie wygrać cztery mecze z rzędu, po tym jak przez tyle miesięcy nie zrobiłam tego - powiedziała Izraelka, która przed tą imprezą przegrała pięć spotkań z rzędu. - To dla mnie wielkie zwycięstwo, bardzo ciężkie.

- Zaczęłam mecz naprawdę dobrze. Grałam swój tenis, grałam agresywnie i dominowałam w I secie - stwierdziła Paszek. - W II secie walczyłam już ze znużeniem. Po wczorajszym dniu miałam zaledwie 12 godzin na regenerację. Starałam się pozostać tam, ale walczyłam też z zawrotami głowy i upałem. Ciężko mi było to zamknąć. Było ciężko, ale są też pozytywne aspekty tego meczu.

- Shahar miała dosyć łatwą rundę wczoraj i 24 godziny na regenerację. To była z pewnością korzyść dla niej. Ona jest wielką wojowniczką i świetną dziewczyną także poza kortem. Zasłużyła na zwycięstwo, a ja spróbuję zagrać swój najlepszym tenis w następnym turnieju - zakończyła 20-letnia Austriaczka.

Pietrowa również przegrała I seta, ale na korcie spędziła tylko jedną godzinę i 47 minut pokonując 21-letnią Falconi (WTA 102) 1:6, 6:1, 6:3. Rosjanka zdobyła 26 z 36 punktów przy swoim pierwszym podaniu oraz wykorzystała pięć z 10 break pointów. - Mojej koncentracji tam nie było. Mojej reakcji tam nie było - powiedziała Pietrowa o wolnym starcie. - Wiedziałam, że muszę być lżejsza na swoich stopach i wejść w to przyzwyczajenie, to właśnie starałam się robić. Przełamanie jej w II secie pomogło mi uzyskać pewność, gra wróciła i od tamtej pory grałam solidnie do końca.

- Myślę, że Nadia zagrała dziś naprawdę dobrze - powiedziała Falconi, która w poniedziałek zadebiutuje w Top 100 rankingu. - Wydaje mi się, że w II i III secie serwowała wyjątkowo dobrze. Jej status Top 5 tutaj wyszedł. Jest ogromna ilość pozytywów, jakie mogę wziąć w tym tygodniu. Jestem w Top 80 po tym tygodniu, mój pierwszy półfinał w Tourze. Był tak duży postęp, który mój zespół i ja wykonaliśmy. Zamierzamy wykorzystać to, co się wydarzyło w tym tygodniu do reszty mojej kariery.

Bilans wszystkich finałów Pe'er to 5-2, zaś Pietrowej 9-11. Izraelka walczyć będzie o tytuł po raz pierwszy od stycznia 2010 roku (Hobart), zaś dla Rosjanki to pierwszy finał od niemal roku, bo od sierpnia (New Haven).

Wyniki i program turnieju

Oglądaj mecze WTA Tour z udziałem Igi Świątek, Magdy Linette i innych topowych zawodniczek w serwisie CANAL+ online. (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×