Trzecia rakieta świata Zwonariowa to jedyna zawodniczka z Top 10, która gra w Carlsbad. Odniosła ona nad Duszewiną szóste zwycięstwo w dziewiątym meczu. W trwającym 62 minuty spotkaniu finalistka Wimbledonu i US Open 2010 od 2:3 w I secie zdobyła 10 gemów z rzędu, wykorzystała sześć z dziewięciu break pointów, a przy swoim pierwszym podaniu przegrała tylko sześć piłek. 26-latka z Moskwy pozostaje w grze o trzeci tytuł w sezonie (Dauha, Baku) i 13. w karierze.
- Rozpoczęłam trochę wolno z kilkoma wzlotami i upadkami, ale potem podniosłam to i było trochę lepiej, trochę czyściej niż w moich poprzednich meczach - powiedziała Zwonariowa, półfinalistka imprezy z 2004 roku. - Grałam dobrze w kluczowych punktach - było kilka gemów, gdy ona wracała z 15-40, ale za każdym razem potrafiłam ją przewyższyć.
Kolejną rywalką rozstawionej z numerem pierwszym Rosjanki będzie fantastycznie dysponowana Lisicka (WTA 25), która pokonała Coco Vandeweghe (WTA 102) 6:4, 6:3 broniąc pięć z sześciu break pointów i zgarniając 20 z 27 punktów przy słabo tym razem funkcjonującym pierwszym podaniu (tylko 48 proc. celność, pięć asów, sześć podwójnych błędów). Niemka wygrała 17 z 19 ostatnich meczów (w tym sezonie już cztery razy pokonała zawodniczki z Top 10: Na Li dwukrotnie, Marion Bartoli i Samanthę Stosur), a jej bilans spotkań ze Zwonariową to 0-2. Lisicka była o krok od pokonania Rosjanki w II rundzie Rolanda Garrosa, gdy prowadziła 5:2 w III secie i miała piłkę meczową. Wówczas Niemka całkowicie osłabła, przegrała pięć kolejnych gemów i kompletnie wyczerpana opuszczała kort na noszach. Mieszkająca w Bradenton na Florydzie 21-latka ma szansę na czwarty półfinał z rzędu (Birmingham - triumf, Wimbledon, Stanford).
W czwartek do ćwierćfinału awansowały wszystkie najwyżej rozstawione zawodniczki. Obok Zwonariowej, Agnieszki Radwańskiej (WTA 13) i Danieli Hantuchovej (WTA 22) zwycięstwa odniosły Andrea Petković (WTA 11), Shuai Peng (WTA 17) i Ana Ivanović (WTA 18). Rozstawiona z numerem drugim Niemka pokonała Virginie Razzano (WTA 73) 6:2, 3:0 (krecz Francuzki z powodu kontuzji ramienia). Peng odparła dwie piłki meczowe i wygrała z Sarą Errani (WTA 35) 4:6, 6:2, 7:6(7) broniąc sześć z 10 break pointów i samej przełamując rywalkę pięć razy, a Ivanović zwyciężyła Albertę Brianti (WTA 56) 6:1, 6:2.
W ćwierćfinale jest 18-letnia Sloane Stephens (WTA 131), po tym jak ćwierćfinalistka Wimbledonu Tamira Paszek (WTA 36) skreczowała w I secie z powodu kontuzji mięśni brzucha. - Mam nadzieję, że poprawi się jej niedługo - powiedziała amerykańska nastolatka, która osiągnęła pierwszy w karierze ćwierćfinał. - Kilka tygodni temu rozmawiałam z moją mamą, że nigdy nie dostałam żadnego kreczu i trochę się zdenerwowałam. Wiem, że to brzmi okropnie, ale są pewne zawodniczki, którym się to przytrafia prawie w każdym turnieju!
W ćwierćfinale Stephens zagra z ćwierćfinalistką tegorocznych Australian Open i Rolanda Garrosa Petković, która ma szansę na czwarty półfinał w sezonie (Brisbane - finał, Miami, Strasburg - triumf). Była liderka rankingu Ivanović o drugi półfinał w sezonie (Birmingham) zmierzy się z Peng, z która wygrała oba dotychczasowe spotkania. Dla 25-letniej Chinki, która sezon rozpoczynała na 72. miejscu w rankingu, będzie to już dziewiąty ćwierćfinał w sezonie i szansa na szósty półfinał (Auckland, Hobart, Charleston, Bruksela - finał, Birmingham).