Czterech najwyżej notowanych w światowym rankingu tenisistów spotkało się ze sobą również w półfinałach rozgrywanego na mączce Rolanda Garrosa. W Paryżu Nadal na swojej ulubionej nawierzchni bez trudu ograł Andy'ego Murraya, z którym teraz przyjdzie mu się jednak zmierzyć na nowojorskich kortach twardych. Hiszpan choć legitymuje się lepszym bilansem (12-4) w pojedynkach z 24-letnim Szkotem, to wciąż ma w pamięci półfinałową porażkę, której doznał na Flushing Meadows przed trzema laty.
W piątek Nadal bez trudu pokonał oznaczonego numerem 21. Roddicka. Amerykanin w ciągu godziny i 53 minut gry ugrał zaledwie sześć gemów, ale na swoje usprawiedliwienie może zapisać wyraźnie dokuczający uraz lewego uda. Hiszpan wziął zatem rewanż za porażkę z II rundy US Open 2004, kiedy to reprezentant gospodarzy oddał mu tylko siedem gemów.
Roddick od samego początku piątkowego spotkania miał wyraźne problemy z własnym podaniem. Amerykanin osiągnął zaledwie 59 proc. skuteczności trafienia pierwszego serwisu, co umożliwiło Nadalowi dłuższe utrzymywanie piłki w grze. Niezadowolony ze swojej postawy tenisista gospodarzy mylił się znacznie częściej od Hiszpana: popełnił blisko dwukrotnie więcej błędów niewymuszonych (25-13). Wicelider światowego rankingu w pełni wykorzystał problemy zdrowotne rywala, notując 35 kończących uderzeń, o 20 więcej niż reprezentant USA.