Ana Ivanović, 24 lata, wygrała Roland Garros 2008 (foto EPA)
Dla Serbki to jedyny zdobyty w tym sezonie tytuł. Była to trzecia edycja imprezy przeznaczona dla zawodniczek, które w trakcie sezonu wygrały co najmniej jeden turniej rangi International. Ivanović nie spełniła tego warunku, ale jako ubiegłoroczna triumfatorka otrzymała dziką kartę i w pełni z niej skorzystała. Była liderka rankingu w dniu 24. urodzin zdobyła 11. tytuł w karierze (bilans finałów 11-4). Dwa mecze 29-letniej Mediny kończyły się kreczem rywalek. W ćwierćfinale Hiszpanka obroniła dwie piłki meczowe zanim Marion Bartoli (kostka) skreczowała na początku III seta, także w III secie w półfinale przedwcześnie zeszła z kortu Sabina Lisicka (plecy). Dla tenisistki z Walencji, która na przełomie sezonów przegrała 11 kolejnych spotkań w cyklu WTA, był to trzeci finał w tym roku (wygrała turnieje w Estoril i Palermo) i 18. w karierze (bilans 11-7).
W ciągu 61 minut gry Ivanović wykorzystała cztery z dziewięciu break pointów sama nie dając Medinie żadnej szansy na odebranie sobie serwisu. Serbka zgarnęła 33 z 41 punktów przy własnym podaniu. Mistrzyni Rolanda Garrosa 2008 odniosła nad Hiszpanką trzecie zwycięstwo w czwartym meczu.
Obie tenisistki popełniły podobną liczbę niewymuszonych błędów (Ivanović 18, Medina 17), ale Serbka miała miażdżąca przewagę w kończących uderzeniach (20-4). - Czułam, że nie zrobiłam dużo złego. To był dla mnie świetny mecz - powiedziała była liderka rankingu. - Anabel i ja trenowałyśmy razem przez cały tydzień, więc było bardzo miło, że ostatniego dnia turnieju miałyśmy szansę ze sobą zagrać. Serbka po raz pierwszy w karierze jedną imprezę wygrała dwukrotnie z rzędu. - Byłam tutaj bardzo zrelaksowana, a to pomaga. Przybyłam tutaj rywalizować, ale też spędzałam mnóstwo czasu na plaży i w uzdrowisku, a ludzie są tutaj tacy przyjaźni - zdobyłam teraz wielu nowych przyjaciół. Tutaj jest tak przyjemnie. Czuję się świetnie grając tutaj. Dziękuję organizatorom, że dali mi w tym roku dziką kartę. To najlepszy sposób na obchodzenie urodzin przed tyloma ludźmi. Tak naprawdę to jest największa ilość osób jaką kiedykolwiek miałam w swoje urodziny - dodała na koniec celebrująca 24. urodziny wiecznie uśmiechnięta ulubienica męskiej części widowni.
W meczu o 3. miejsce Lisicką, która nie mogła przystąpić do gry z powodu kontuzji pleców, zastąpiła Daniela Hantuchová (WTA 23) i przegrała z Nadią Pietrową (WTA 31) 2:6, 7:5, 0:6. Rosjanka wykorzystała sześć z 21 break pointów i zdobyła 34 z 47 punktów przy własnym premierowym podaniu podwyższając bilans spotkań ze Słowaczką na 5-3.
W przyszłym roku turniej zostanie rozegrany w Sofii w Bułgarii. - Bali jest dla nas bardzo ważna. Miło widzieć tutaj, jak wszyscy ludzie nas wspierają - powiedziała Medina. - Nawet, gdy pewnego dnia doszło do trzęsienia ziemi ciągle czułyśmy się tutaj przyjemnie. Mam nadzieję, że niedługo będziemy mieli tutaj inny turniej WTA.