Przed meczem założenie Estończyków było proste: Künnap i Zopp musieli wygrać, żeby zachować szanse na wygranie pojedynku z Polską. W piątek Łukasz Kubot na pomeczowej konferencji powiedział: - Naszym plusem jest to, ze gramy u siebie, ale przeciwnicy nie mają nic do stracenia. Mogą złapać więcej pewności siebie i zrobić niespodziankę, musimy być skoncentrowani. Właśnie tacy byli Estończycy na początku meczu. Wydawało się, że Künnap, który nie jest aktualnie notowany w żadnym rankingu, będzie najsłabszym ogniwem i to przy jego serwisach będą rozstrzygać się sety. Polacy na początku byli nieco spięci i może nawet zaskoczeni oporem, jaki stawiali rywale. Choć pewnie wygrywali swoje podania, nie byli w stanie przełamać Künnapa i Zoppa. Doszło do tie breaka, obie pary zdobywały punkty przy swoich podaniach. Fyrstenberg i Matkowski prowadzili 6-5, serwował Künnap i popełnił pierwszy podwójny błąd serwisowy.
W pierwszej partii polski debel zaserwował dziesięć asów, zanotował osiem piłek wygranych przy siatce oraz tyle samo piłek kończących z linii końcowej. Estończycy mieli na koncie tylko o jedną piłkę wygrywającą mniej. Niewymuszonych błędów po stronie Fyrstenberga i Matkowskiego było osiem, przeciwnicy zanotowali ich siedem.
Drugi set rozpoczął się podobnie, obie pary wygrywały pewnie swoje podania. Problemy polskiego debla pojawiły się w piątym gemie, musieli bronić dwóch break pointów, gdy serwował Matkowski. Jego partner wykazał się wyczuciem przy siatce. Zapowiadało się, że dojdzie do kolejnego tie breaka, ale w dwunastym gemie Polacy po dobrej i agresywnej grze mieli trzy piłki setowe. Estończycy ponownie zakończyli partię... podwójnym błędem serwisowym, tym razem Zoppa. W drugim secie Fyrstenberg i Matkowski poza jednym słabszym gemem, dominowali na korcie. Zaserwowali sześć asów i zanotowali 22 piłki kończące (w tym 12 przy siatce), a rywale tylko siedem.
Trzeci set niewiele różnił się od wcześniejszych, choć obfitował w mniej uderzeń kończących. Polacy jednak dominowali, pewniej wygrywali swoje podania i powtórzyła się historia z końcówki poprzedniej partii. Fyrstenberg i Matkowski prowadzili 5:4, serwował Zopp. Przy 30-40 Polacy popełnili błąd, ale dwie piłki później zakończyli seta, mecz i przypieczętowali awans do kolejnej rundy. Estończycy zanotowali w tej partii tylko dziewięć piłek kończących, natomiast polska para dwa razy więcej.
- Ta nawierzchnia powoduje trochę wyrównanie szans, bo jest niezwykle szybka i gdy ktoś dobrze serwuje, to ciężko grać na returnie – tłumaczył trochę swoich zawodników Radosław Szymanik, kapitan reprezentacji Polski.
- Szkoda pierwszego seta. To naprawdę jedni z najlepszych deblistów na świecie, a nam zabrakło niewiele, by tego seta wygrać. Zdecydowała jedna, dwie piłki - nie mógł odżałować przegranej najlepszy z Estończyków Jürgen Zopp.
Mecz o awans zostanie rozegrany w dniach 14-16 września w Polsce: z Białorusią lub Bośnią i Hercegowiną.
Puchar Davisa
Grupa II Strefy Euroafrykańskiej, II runda
kort twardy w hali, OSiR, Inowrocław
6-8 kwietnia
Polska - Estonia 3-0
Gra 1. Łukasz Kubot - Vladimir Ivanov 6:3, 6:2, 6:2
Gra 2. Jerzy Janowicz - Jürgen Zopp 7:6(2), 7:6(4), 3:6, 6:1
Gra 3. Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski - Mait Künnap i Jürgen Zopp 7:6(5), 7:5, 6:4
Gra 4. (niedziela, godz. 13): Łukasz Kubot - Jürgen Zopp
Gra 5. (niedziela): Jerzy Janowicz - Vladimir Ivanov