- Nie radziłam sobie tak dobrze w gemach serwisowych w drugiej partii, ale na szczęście nadrabiałam przy returnie. To był dobry mecz z mojej strony, szczególnie w pierwszym secie. Zagrałam bardziej agresywnie - skomentowała swój występ przeciw najlepszej polskiej tenisistce, którą pokonała po raz szósty w szóstym tegorocznym pojedynku.
O Radwańskiej: - Mamy kompletnie różne style gry; nie będę oceniać, czy mój jest mocniejszy czy nie od tego Radwańskiej. Ona lubi zmusić rywalkę do ruszania się, lubi zmieniać tempo i wybijać cię z rytmu. Ja gram bardziej agresywnie, lubię przejmować kontrolę.
W ubiegłym roku Azarenka uległa w finale Petrze Kvitovej. - Na początku tygodnia ustanawia się cel, którym jest finał. Jestem dumna z tego, że znów mogę w nim zagrać. Mam za sobą wiele dobrych meczów z ciężkimi przeciwniczkami.
Podczas konferencji prasowej Azarenka dowiedziała się, że w swoim kolejnym półfinale - w Rzymie, także może spotkać się z Radwańską. - No nie! Znowu! Mam zasadę, że nigdy nie patrzę na drabinki przed turniejami. Pan mi ją właśnie popsuł - odparła. - Umieśćcie to w nagłówkach: nigdy nie patrzę na drabinki - zwróciła się do dziennikarzy.