Wszystko trzeba było wygrać samemu - Frytka i Matka po meczu I rundy w Paryżu

- Zawsze mamy ciężkie pierwsze rundy na Wielkich Szlemach, robiliśmy dziś wyjątkowo dużo niewymuszonych błędów - relacjonuje Mariusz Fyrstenberg.

Od bardzo ciężkiego pojedynku rozpoczęli wielkoszlemowy występ w Paryżu Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, którzy stoczyli zaciętą, trzysetową batalię z Pablo Andújarem i Guillermo Garcíą. Jak oceniają swój występ nasi debliści?

- Zawsze mamy ciężkie pierwsze rundy na Wielkich Szlemach, robiliśmy dziś wyjątkowo dużo niewymuszonych błędów, ale myślę, że jutro będzie o wiele lepiej. Mamy podobnych rywali, grających podobnie jak ci dzisiaj. - relacjonuje na pomeczowej konferencji Fyrstenberg, który od patrzy na czwartkowy pojedynek także w kontekście meczu II rundy: - Wyciągniemy wnioski i na pewno nie będziemy grali gorzej, a spodziewam się, że będzie lepiej. Nasi jutrzejsi przeciwnicy na pewno nie będą tyle się zmieniać na siatce. Może być różnie, ale uważam, że to będzie łatwiejszy mecz.

CZYTAJ: Ciężki mecz otwarcia Matkowskiego i Fyrstenberga

Matkowski nie ukrywa, że w Paryżu polscy debliści grają pod sporą presją: - Mieliśmy na początku kilka razy 40-0. Gdybyśmy prowadzili 3:0, to być może inaczej by się mecz ułożył. W drugim secie cały czas było równo, przegraliśmy gema serwisowego i wtedy wkradła się niepewność. Wiadomo, chcemy osiągnąć dobry wynik, ale czasami może to działać w drugą stronę. Ostateczne wnioski ma jednak podobne do wniosków Fyrstenberga: - Bardzo dobrze, że wygraliśmy ten mecz. Ciężki, bo z Hiszpanami nigdy nam się łatwo nie grało. Zaczęli grać dużo lepiej na returnie, nie psuli wolejów, trzeba było wszystko wygrać. W końcówce mieliśmy trochę więcej szans i cieszymy się, że jesteśmy w następnej rundzie.

Fyrstenberg i Matkowski wrzucili w końcówce trzeciej partii wyższy bieg, starając się ciągle wywierać presję na rywalach, którzy ostatecznie pękli: - Broniliśmy się przy naszych serwisach. Wiedzieliśmy, że jak będzie szansa, to trzeba ją wykorzystać. Niestety nie udało się za pierwszym razem. Jak już Marcin powiedział, musieliśmy sami wygrać punkt, bo - w przeciwieństwie do nas - nic nie dawali za darmo. Na pewno mecz mógł się skończyć różnie - podsumowuje tenisista z Warszawy.

Czym się różni gra w turnieju wielkoszlemowym, gdzie w gemach gra się tak, jak w singlu: bez punktu decydującego i super tie breaka? - Na pewno jest łatwiej dla serwującego, nie ma aż takiej presji. W systemie bez przewag już 15-30 to bardzo ciężka sytuacja. Dzisiaj było dużo break pointów, ale mało przełamań. Na pewno w nowym systemie jest większa presja na serwującym i częściej słabsza para może wygrać mecz. Po całym sezonie jednak najlepsze pary zawsze są w czołówce, to nie ma większego znaczenia. Jestem jego zwolennikiem - mówi Fyrstenberg.

Kolejnymi przeciwnikami polskich deblistów będą Juan Ignacio Chela i Eduardo Schwank. Młodszy z Argentyńczyków w ubiegłym sezonie osiągnął finał turnieju, grając w parze Juanem Sebastianem Cabalem.

Robert Pałuba
z Paryża
@rob_pal

Komentarze (3)
avatar
RvR
1.06.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Chela = legenda :) Ale tak na serio, to oczywiście Frytki izi win :) 
avatar
vamos
31.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Leciem z koksem, bić Czelusia! 
avatar
Miss Gomez
31.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W następnej rundzie też będzie ciężko, ale Fryty wymiotły w Hiszpanii, więc bądźmy dobrej myśli :-)