Brak wiedzy o rywalu - według Łukasza Kubota to był podstawowy problem w piątkowej konfrontacji z Davidem Goffinem: - Wiedziałem, że to będzie bardzo ciężki mecz. Nie znałem przeciwnika, to najgorsze, co może być. Tak samo patrząc z mojej perspektywy, jak wchodziłem do góry w rankingu to też mnie nikt nie znał, zawodnicy nie wiedzieli, czego oczekiwać.
Polak o rywalu wypowiada się w samych superlatywach, komplementując w zasadzie wszystkie aspekty jego gry: - Zaskoczył mnie serwisem, bardzo dobrze podawał. Ma serwis trudny do przeczytania, dużo sobie nim pomógł w ważnych momentach.
- Nie wiedziałem, jaką ma słabszą stronę: forhend czy bekhend. Bardzo dobrze returnował, przede wszystkim z bekhendu. Fantastycznie grał po odskoku, forhendem spychał mnie do defensywy, ciężko było cokolwiek wymyślić. Próbowałem na początku skrótów, ale było widać, że bardzo dobrze biega. Grał w korcie i zdążał do dropszotów - komplementuje młodego przeciwnika lubinianin.
Jaki był punkt zwrotny spotkania? - W II secie przełomowym momentem był stan 4:2 dla mnie, 40-15 przy podaniu przeciwnika, drugi serwis. Atakuję, wyrzucam woleja dwa-trzy centymetry. Gdyby było 5:2, mecz inaczej by się ułożył - ocenia Polak, który uważa, że przełamania w kluczowych momentach I i II seta to przede wszystkim zasługa świetnie grającego Belga: - Goffin grał bardzo dobrze, trzymał się linii, grał szybko po odskoku. Miałem dwie szanse, w I i w II secie, gdzie serwowałem, ale muszę powiedzieć, że tylko asy mogły mnie uratować w tych gemach.
Muszę przyjąć tę porażkę, nauczyć się z niej czegoś. Miałem dwie szanse, nie wykorzystałem ich, obróciło się to przeciwko mnie i przeciwnik wygrał - podsumowuje.
Robert Pałuba
z Paryża
@rob_pal