Serena Williams, w przeciwieństwie do Na Li, już we wtorek zapoznała się z nawierzchnią w hali Sinan Erdem Dome, pewnie zwyciężając Andżelikę Kerber. Reprezentantka USA pokazała wówczas tenis, do którego przyzwyczaiła już fanów białego sportu: była niezwykle agresywna, wyraźnie dyktowała warunki na korcie i skończyła większą liczbę piłek niż rywalka. W środę jednak kibice zobaczyli także drugie oblicze utytułowanej Amerykanki - tenisistkę sprawiającą wrażenie zmęczonej sezonem i popełniającą rażącą ilość błędów własnych.
Porażka Radwańskiej po heroicznym boju
Rywalka Williams, młodsza od niej o rok Chinka, we wtorek pauzowała. Tenisistka z Wuhan wcześniej spotykała się z Amerykanką sześciokrotnie i pięć razy schodziła z kortu pokonana. Jedyne zwycięstwo uzyskała w 2008 roku w Stuttgarcie, z kolei w obecnym sezonie otrzymała również walkowera w półfinale turnieju w Rzymie. W środę Li przegrała z Sereną szóste spotkanie w karierze, choć momentami, dzięki słabej postawie Amerykanki, miała spore szanse na osiągnięcie w tym pojedynku bardziej korzystnego wyniku.
Początek premierowej odsłony złudnie zapowiadał, że Amerykanka szybko rozprawi się z Chinką. Williams zaczęła agresywnie, w efekcie czego uzyskała przełamanie już w pierwszym gemie. Potem jednak utytułowana 31-latka z USA wyraźnie stanęła, zaczęła mnożyć błędy, które doprowadziły ją do frustracji. Li z kolei świetnie utrzymywała piłkę w korcie, przestała się mylić, dzięki czemu szybko odrobiła stratę breaka i wyszła na prowadzenie. W kluczowym momencie czwartego gema jej rywalka popełniła podwójny błąd i po raz drugi straciła serwis. Sfrustrowana Amerykanka rzuciła rakietą o kort, po 22 minutach przegrywała już 1:4.
Epicki maraton dla Azarenki
Okres przewagi 30-latki z Wuhan nie trwał jednak długo. Serena w końcu opanowała się, zaczęła grać bardziej rozsądnie i co najważniejsze, wreszcie udało jej się utrzymać podanie. Tym razem to Li popełniła zbyt dużą liczbę błędów własnych, w wyniku których cztery kolejne gemy zapisała na swoje konto jej utytułowana przeciwniczka. Serwując w 10. gemie po seta, młodsza z sióstr Williams znów zaprezentowała się fatalnie, tracąc podanie bez zdobyczy punktowej. Chwilę później Amerykanka miała drugą okazję na skończenie partii, lecz i tym razem przegrała gema do zera. Decydujący o losach premierowej odsłony tie break był festiwalem błędów Azjatki (obie panie popełniły ich sporo w I secie: Williams miała ich aż 22, Li - 16), która na zmianę stron schodziła przy stanie 1-5. Moment później, przy pierwszym setbolu, reprezentantka USA popisała się znakomitym returnem, kończąc wreszcie tę część spotkania.
Drugą partię Amerykanka rozpoczęła od utrzymania podania, a po chwili, po wykorzystaniu drugiej okazji, postarała się o breaka. Williams nie utrzymała jednak przewagi przełamania, znów pojawiły się problemy z koncentracją, w wyniku których 31-latka po raz piąty w meczu przegrała własny serwis. Chinka jednak nie była w stanie doprowadzić do wyrównania, bowiem sama podania nie utrzymała po raz piąty z rzędu. Reprezentantka USA także miała problemy z serwisem w kolejnym gemie, lecz po dziewięciu minutach, w ciągu których zagrała kilka potężnych bomb, w końcu wyszła na 4:1. Przewagi tej już nie zmarnowała, w ósmym gemie nie wykorzystała jeszcze co prawda dwóch meczboli, lecz chwilę później wygrała serwis na sucho i tym samym cały pojedynek 7:6(2), 6:3.
Środowe spotkanie Amerykanki z Chinką było słabym widowiskiem. W ciągu 110 minut gry Williams popełniła aż 31 błędów niewymuszonych, w tym sześć podwójnych, skończyła także 18 piłek. Z kolei Li miała pięć podwójnych błędów, a pomyliła się łącznie 36 razy. Tenisistka z Wuhan w całym spotkaniu zanotowała 19 winnerów.
Mistrzostwa WTA, Stambuł (Turcja)
Tour Championships, kort twardy w hali, pula nagród 4,9 mln dol.
środa, 24 października
Grupa Czerwona:
Serena Williams (USA, 3) - Na Li (Chiny, 8) 7:6(2), 6:3
A tak bardzo się cieszyłam. Angie Czytaj całość
bedzie nastepny mecz? bo tam w Turcji juz 22ga