AO: Mocarny Djoković, mordercza batalia Tipsarevicia

Novak Djoković nie dał najmniejszych szans Ryanowi Harrisonowi w pojedynku II rundy wielkoszlemowego Australian Open. Serb stracił zaledwie sześć gemów, a cały mecz trwał półtorej godziny.

Tuż po losowaniu turniejowej drabinki, gdy okazało się, że ewentualnym rywalem Ryana Harrisona w II rundzie Australian Open będzie Novak Djoković, młody Amerykanin nie krył swych obaw i niezadowolenia z tego faktu. Środowy mecz pokazał, że ten niepokój był jak najbardziej uzasadniony. Serbski tenisista zdemolował Harrisona, wygrywając w półtorej godziny 6:1, 6:2, 6:3.

Już premierowe piłki tego meczu pokazały, kto zejdzie z kortu jako zwycięzca. Djoković dwukrotnie przełamał serwis przeciwnika i wygrał pierwszą partię w 20 minut. W drugim secie sytuacja na placu gry nie uległa zmianie. Obrońca tytułu ciągle rządził i dzielił na korcie, zaś na twarzy Harrisona malowała się złość, frustracja, a także bezradność.

Najbardziej wyrównany był set trzeci. Lider rankingu ATP nieco spuścił z tonu, dzięki czemu amerykański tenisista był w stanie w niektórych momentach nawiązać wyrównaną walkę, lecz tak jak w dwóch poprzednich odsłonach, dwukrotnie stracił podanie.

- Starałem się być przez cały mecz skoncentrowany, bowiem zdawałem sobie sprawę, że on nie miał nic do stracenia - powiedział po meczu uśmiechnięty Djoković.

- Ważny też był fakt, że okazałem się mocniejszy psychicznie. Wiadomo, że on jest jeszcze niedoświadczony i rzadko gra na największych kortach, takich jak ten, więc miał prawo być zdenerwowany. Przyszłość jest przed nim - usprawiedliwiał swego przeciwnika obrońca tytułu, który w III rundzie zmierzy się z Czechem Radkiem Stepankiem.

Niespodziewanie, aż pięciu setów potrzebował Janko Tipsarević, aby wyeliminować Słowaka Lukáša Lacko. Serb sam jest sobie winien, bowiem prowadził już 2-0 w setach i miał przewagę przełamania w trzeciej partii. Ostatecznie pojedynek po prawie czterech skończył się wynikiem 6:3, 6:4, 3:6, 4:6, 7:5.

Fernando Verdasco bardzo łatwo pokonał Xaviera Malisse'a. W przedmeczowych spekulacjach określano to starcie jako bardzo atrakcyjnie się zapowiadające, przypominając poprzedni bój tych tenisistów na ubiegłorocznym Wimbledonie, w którym Malisse okazał się lepszy po dramatycznej pięciosetówce. Niestety, pojedynek rozczarował głównie za sprawą Belga, który nie mógł uporządkować swojej gry, co rusz popełniając błędy i aż ośmiokrotnie dając się przełamać. Verdasco na zwycięstwo 6:1, 6:3, 6:2 potrzebował niecałych dwóch godzin.

Sprawca największej niespodzianki pierwszego dnia imprezy, Andriej Kuzniecow okazał się bezradny w pojedynku II rundy z Kevinem Andersonem. Afrykaner zwyciężył pogromcę turniejowej "jedenastki" Juana Monaco w 106 minut 6:1, 7:5, 6:4.

Program i wyniki turnieju mężczyzn

Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!

Komentarze (8)
avatar
pedro
17.01.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jego moc zgaśnie w finale! 
sniQ
16.01.2013
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Ależ formę ma Djokovic! Wygląda na gościa nie do pokonania. Zawiódł mecz Verdasco - Maliise, bo liczyłem na zdecydowanie lepszy występ Belga 
avatar
vettel_hewitt_piszczek
16.01.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo dla Lukasa Lacko za walkę. Naprawdę dobrze się niego patrzyło:)A Janko sam sobie zafundował sobie te 5 setów... nie umniejszając zasług Lukasa... 
quai
16.01.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Męki z Lacko nie wróżą dobrze dla Tipsara. Novak wygląda na potwornie mocnego 
Alk
16.01.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Matko jedyna, ale siła w zagraniach Dżoka! Robi nam się turniej pogromów. Faworyci jak Hell Rider's - jadą po swoje, nie szczędzą nikogo!