Podczas sobotniego spotkania z Białorusinką Na Li dwukrotnie upadła na kort. Tenisistkę z Wuhan zapytano o stan jej kostki oraz głowy. - Lepiej nie pytaj - skwitowała z uśmiechem - Zaraz po meczu zastanawiałam się ile razy zdarzyło mi się dwukrotnie upaść na kort w jednym spotkaniu. To naprawdę było coś niesamowitego, dwa razy, co może miało miejsce w 5 proc. wcześniejszych gier. Co ja robię na korcie, zachowuję się jak juniorka. Uważam, że turniejowy lekarz oraz fizjoterapeutka spisali się znakomicie. Po meczu sprawdzili kostkę oraz głowę i wszystko powinno być w porządku. Dziękuję - powiedziała Chinka.
Reprezentantka Państwa Środka nie uważa, aby doznane przez nią urazy miały większy wpływ na jej postawę w sobotnim finale. - To nie było coś poważnego. Myślę, że przez pięć pierwszych sekund odczułam to trochę. Zmartwiłam się tylko, kiedy upadłam, bowiem moja głowa dotknęła kortu. Przez dwie sekundy naprawdę niczego nie widziałam, a przed oczami pojawiła się czerń. Potem przyszła fizjoterapeutka i zaczęłam się śmiać. Pomyślałam sobie: to jest tenis, a nie szpital - wyznała 30-letnia zawodniczka.
Na konferencji prasowej nie mogło zabraknąć również pytań o przerwę związaną z fajerwerkami, które tego wieczora rozbłysnęły nad Melbourne z okazji święta Australii. - Moim zdaniem nie miała ona żadnego wpływu na losy meczu, bowiem obie czekałyśmy około dziewięciu minut aż pokaz sztucznych ogni się zakończy. Jestem oczywiście troszkę smutna z powodu porażki w finale, ale patrząc na początek obecnego sezonu, to mogę być z siebie naprawdę dumna. Czuję się, jakbym naprawdę wróciła do gry i mam nadzieję na dobre wyniki w 2013 roku - odpowiedziała triumfatorka Roland Garros 2011.
W lutym tenisistka z Wuhan skończy 31 lat, dlatego też zapytana została o dalszy rozwój swojej kariery. - Kiedy uznam, że nie będę w stanie już grać, wtedy przestanę. Nigdy nie wiesz, kiedy to nastąpi. Oczywiście, musisz być zdrowy, bo w innym wypadku nie będziesz w stanie podróżować przez cały rok po świecie i grać na korcie. Może pewnego dnia obudzę się, poczuję się zmęczona, nie będę mogła się poruszać, wtedy zakończę karierę - stwierdziła reprezentantka Chin.
W 2011 roku azjatycka zawodniczka przegrała finał Australian Open, by kilka miesięcy później zdobyć premierowego Szlema podczas Rolanda Garrosa. Tenisistka także odniosła się do tego faktu. - Maria [Szarapowa] przed rokiem też tego dokonała. Najpierw przegrała finał, a potem wygrała Rolanda Garrosa. Podobnie było z Ivanović. Tak więc, być może mi się uda tego dokonać w tym roku - zakończyła Na Li.
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!