Matkowski i Mariusz Fyrstenberg w II rundzie turnieju ATP World Tour rangi Masters 1000 na korcie ziemnym w Madrycie ulegli 4:6, 0:6, w niecałą godzinę, Brazylijczykowi Brunonowi Soaresowi i Austriakowi Aleksandrowi Peyi.
- Rywale bardzo dobrze zagrali: nie ma wątpliwości - przyznał Matkowski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. - Inna sprawa, że my zagraliśmy bardzo słabo. Dwa razy straciliśmy podanie na początku setów. W pierwszej partii jeszcze normalnie walczyliśmy i choć trudno było o przełamanie, to była gra. W drugim wszystko się całkowicie posypało - dodał.
Mecz w oczach Fyrstenberga: - Pierwsze gemy w setach trochę nas ustawiły. Jakby było 2:2, 3:3, to na pewno byśmy grali zupełnie inaczej. Rywale mieli przewagę przełamania, zrelaksowali się i było to widać: zagrali bardzo dobrze.
W ubiegłym roku polscy debliści zdobyli w Madrycie tytuł, trzynasty w ich karierze i jak na razie ostatni. - Może trochę czuliśmy presję - zasugerował Matkowski. - Może podświadomie czuliśmy, że musimy obronić te tysiąc punktów...
Jeszcze we wtorek mówili, że grało im się dobrze. - Na treningu wyglądało to dużo lepiej, na meczu kompletnie nam nie wyszło - tłumaczył Matkowski. - Nic nie możemy już zrobić, trzeba zapomnieć o tym meczu i przygotować się do następnych spotkań. Spadniemy na pewno trochę w rankingu, ale nie jest to dla nas najważniejsze. Jeśli będziemy w stanie grać mecze tak, jak na treningu, to powinno być dobrze.
- Potrzebujemy przede wszystkim ogrania - dodał Fyrstenberg - trochę pewności siebie, żeby wszystko się tak szybko nie sypało. Ostatnio mało zwyciężamy, gramy mało meczów. Potrzebujemy dwóch dobrych spotkań z rzędu, żeby zagrać swój tenis od pierwszej do ostatniej minuty, a nie tylko sam początek.
Przed nimi dwa turnieje na mączce, w kolejnych tygodniach: mistrzostwa Włoch i Francji. - Przed nami Rzym, więc nie będziemy płakali, ale trzeba będzie coś zmienić - powiedział Matkowski. - Szkoda, że nie udało nam się osiągnąć tutaj dobrego wyniku, ale najważniejszy dla nas jest Roland Garros, gdzie może będziemy grali bez presji.
- Wierzymy w to, co robimy na korcie, czujemy, że poprawiliśmy parę elementów, na przykład lepiej gramy woleje - mówił Matkowski. - Dzisiaj na pewno tego nie pokazaliśmy, ale to będzie procentować później.
Mimo wczesnego odpadnięcia w tym roku, polscy debliści nie przestają lubić Madrytu. - Jedzenie jest wciąż dobre! - śmiał się Fyrstenberg, który w hiszpańskiej stolicy spotyka znajomych z trzech lat, gdy trenował na Półwyspie Iberyjskim.
Zapytany o wspomnienia z Rzymu, Fyrstenberg rzucił: mozzarella! - Kilka razy widzieliśmy się tam ze Zbigniewem Bońkiem: bardzo przyjemny facet. Widać, że uprawiał sport i go czuje.
Mutua Madrid Open, Madryt (Hiszpania)
ATP World Tour Masters 1000, kort ziemny, pula nagród 3,37 mln euro
czwartek, 9 maja
II runda (1/8 finału) gry podwójnej:
Alexander Peya (Austria, 7) / Bruno Soares (Brazylia, 7) - Mariusz Fyrstenberg (Polska) / Marcin Matkowski (Polska) 6:4, 6:0
Robert Pałuba i Krzysztof Straszak
z Madrytu
robert.paluba@sportowefakty.pl
krzysztof.straszak@sportowefakty.pl
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!