W trzech pierwszych spotkaniach 83. edycji międzynarodowych mistrzostw Francji oznaczeni numerem 16. Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski nie stracili nawet seta. Polacy po raz ósmy zameldowali się w ćwierćfinale wielkoszlemowej imprezy, ale w środę nie byli w stanie zanotować premierowego w karierze awansu do półfinału paryskiej imprezy. Po 77 minutach gry biało-czerwoni zmuszeni byli poddać mecz z Alexandrem Peyą i Bruno Soaresem z powodu problemów zdrowotnych warszawianina.
Premierowa partia była prawdziwym popisem naszych deblistów, którzy przy własnym podaniu nie stracili ani jednego punktu, a do ataku ruszyli już w pierwszym gemie. Rywale obronili break pointa, ale przy drugiej okazji woleja na siatce skończył szczecinianin. Matkowski był prawdziwym motorem napędowym polskiej pary, walczył niesamowicie i zdobywał dla biało-czerwonych kluczowe piłki. Warszawianin z kolei popisywał się świetnymi returnami.
Kiedy Matkowski potężnym winnerem z forhendu przełamał podanie Soaresa, nic już nie mogło przeszkodzić naszym deblistom w zwycięstwie w pierwszej partii. Austriak i Brazylijczyk utrzymali jeszcze serwis w piątym gemie, ale w siódmym po raz trzeci zostali przełamani, po tym jak dwoma niesamowitymi returnami popisał się Fyrstenberg. Polish Power wygrali pierwszego seta 6:1 po zaledwie 19 minutach gry!
Na początku drugiej partii inicjatywa należała do oznaczonej numerem siódmym pary. Biało-czerwoni znaleźli się w niebezpieczeństwie już w gemie otwarcia, ale wówczas potężnego asa przy break poincie posłał Matkowski. Przy stanie 3:3 w tarapatach był z kolei warszawianin, ale nasi debliści trzykrotnie obronili się przed stratą serwisu. Fyrstenberg popisał się kapitalnym uderzeniem z forhendu, zmuszając do błędu Peyę, a Matkowski dwa razy był górą na siatce.
Ostatecznie kluczowy dla losów seta okazał się dziewiąty gem, którego Polacy rozpoczęli od 0-30. Matkowski doprowadził błyskawicznie do remisu, a kiedy rywale wpakowali prostego woleja w siatkę, wydawało się, że nasi debliści znów wyjdą cało z opresji. Peya i Soares zagrali jednak znakomicie, świetnie returnowali i wygrywali większość wymian. Zmuszony do błędu Fyrstenberg wpakował przy break poincie piłkę w siatkę i rywale w końcu wyszli na prowadzenie. Strata podania podcięła skrzydła Polakom, a chwilę później Austriak wygrał serwis do zera, doprowadzając tym samym do wyrównania stanu rywalizacji w całym spotkaniu.
Biało-czerwoni fatalnie rozpoczęli trzecią partię. Peya i Soares już w pierwszym gemie zmusili do wysiłku serwującego Matkowskiego, ale szczecinianin utrzymał jeszcze podanie. W trzecim gemie przełamany został Fyrstenberg, po tym jak Austriak popisał się przy break poincie idealnie mierzonym returnem. Po chwili Polacy wyszli na 30-0 przy serwisie rywali, ale cztery punkty z rzędu po błędach naszych tenisistów zdobyli przeciwnicy. Po zakończeniu tego gema Fyrstenberg i Matkowski uznali, że nie ma sensu kontynuować meczu, bowiem warszawianin już od kilku dni narzekał na ból pleców.
Porażka deblistów oznacza, że paryski turniej toczyć się będzie bez udziału naszych reprezentantów. Peya i Soares, którzy wywalczyli w tym roku tytuły w Sao Paulo oraz Barcelonie i tworzą aktualnie drugą parę sezonu, zagrają z kolei o finał, a ich rywalami będą albo najlepsi na świecie bracia Bob i Mike Bryanowie, albo rozstawieni w Roland Garros z numerem ósmym David Marrero i Fernando Verdasco.
Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród w deblu mężczyzn 1,640 mln euro
środa, 5 czerwca
ćwierćfinał gry podwójnej:
Alexander Peya (Austria, 7) / Bruno Soares (Brazylia, 7) - Mariusz Fyrstenberg (Polska, 16) / Marcin Matkowski (Polska, 16) 1:6. 6:4, 3:1 i krecz (kontuzja pleców Fyrstenberga)
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!