Wimbledon: Waleczny Afrykanin na drodze Przysiężnego do III rundy Szlema

Michał Przysiężny w trzech setach rozprawił się z Philippem Petzschnerem, meldując się w II rundzie Wimbledonu. W czwartek naszego tenisistę czeka trudniejszy sprawdzian, mecz z pierwszą rakietą RPA.

Rafał Smoliński
Rafał Smoliński

Znakomicie jak na razie spisuje się na wimbledońskich trawnikach Michał Przysiężny. 29-letni tenisista po pewnym przejściu kwalifikacji, w I rundzie nie dał szans Niemcowi Philippowi Petzschnerowi, zwyciężając w trzech setach. Głogowianin nie ukrywa, że coraz bardziej oswaja się z zielonym dywanem. - Fajnie, że udało mi się tu też przejść eliminacje, no i dzisiaj pierwszą rundę. Znów mamy trzech Polaków w drugiej rundzie, co tym bardziej cieszy. Na pewno występ w eliminacjach pomaga, bo zagrałem w nich w sumie dziesięć setów, a przy okazji mogłem sporo trenować na trawie. Co prawda trawa w Roehampton jest trochę inna, ale w tym roku korty były tam naprawdę dobrze przygotowane, no i nie wiało jak zazwyczaj. Pogoda była fajna, tak jak tutaj, po prostu zero wiatru, więc dobrze się grało - stwierdził.

Trzecie w karierze zwycięstwo w głównej drabince singla imprezy wielkoszlemowej napawa optymizmem. Pojawia się realna szansa powrotu do najlepszej setki rankingu ATP. - Od dłuższego czasu zdrowotnie jest u mnie dobrze. Przez długi okres czasu nic mnie nie boli i gram dobrze. Mniej trenuję, za to gram częściej turnieje pod rząd, co też swoje robi. Na pewno pomogło mi też to, że znów zacząłem pracować z Alkiem Charpantidisem, który miał już udział we wcześniejszych moich sukcesach. Po dzisiejszej wygranej będę pewnie najwyżej gdzieś 115. w rankingu, więc przydałoby się jeszcze tu wygrać jakiś mecz, może dwa. Tym bardziej, że zaraz po Wimbledonie zagram jeszcze na trawie w Newport - dodał.

Klasyfikowany aktualnie na 127. miejscu w świecie głogowianin w czwartek skrzyżuje rakiety z wyżej od siebie notowanym o 104 pozycje Kevinem Andersonem. Reprezentant RPA awansował do Top 100 rankingu ATP mniej więcej w tym samym czasie co Polak, lecz w przeciwieństwie do popularnego Ołówka nie wypadł z tego grona aż po dzień dzisiejszy. W 2011 roku pochodzący z Johannesburga tenisista zdobył w swoim rodzinnym mieście swój pierwszy tytuł w głównym cyklu, a sukces ten wywindował go do najlepszej "50".

- Na pewno on będzie grał mocniej z bekhendu i forhendu, bo nie używa zupełnie slajsa. Będzie też mocniej serwował, więc ważne będzie utrzymywać swój serwis i wykorzystać każdą szansę na przełamanie jego - bezbłędnie charakteryzuje grę swojego kolejnego przeciwnika nasz reprezentant. Jak zatem się stało, że 27-letni Afrykanin tak świetnie przygotował się do zawodowej kariery?

Ogromny wpływ na rozwój osobowy młodego Kevina mieli jego rodzice, Barbara i Michael. Ojciec marzył o wielkiej karierze tenisowej swoich dwóch synów (brat Kevina ma na imię Greg), można więc rzec, że korty były ich przeznaczeniem. - Mike był ich ciągłym kompanem i trenerem. Bardzo często zdarzały się sytuacje, że musiał ich dosłownie ściągać z kortu, bo każdy z nich chciał zdobyć ostatni punkt - wspomina mama braci Anderson.

- Mój ojciec również lubił grać w tenisa. Był samoukiem, czytał dużo książek i oglądał sporo filmów. Miał największy wpływ na moją tenisową karierę. Trenowaliśmy dwie lub trzy godziny, pierwszą część poświęcaliśmy na pracę nóg i "grę z cieniem". Sporo czas spędzaliśmy na odbijaniu przed lustrem. Robię to również dzisiaj, zwłaszcza, kiedy chcę poprawić kilka elementów - wyznaje Kevin, który następnie doskonalił swoją grę w amerykańskim college'u.

- Znam go od czasów juniorskich i już wtedy byłem przekonany, że będzie z niego wspaniały zawodnik. Ma swoją etykę pracy, umysł i wyposażenie - powiedział John-Laffnie de Jager, kapitan drużyny daviscupowej RPA. Aktualny opiekun Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego wspomina również pewną historię, świadczącą o niezwykłym uporze Andersona. - Kiedy graliśmy u siebie w Potschefstroom przeciwko Holandii, było bardzo zimno i po zakończonym treningu Kevin, ja oraz trener od przygotowania mentalnego wracaliśmy do hotelu. Wówczas Kevin oznajmił, że nie jest zadowolony ze swojego serwisu i chce jeszcze trochę poćwiczyć. Wrócił na korty i przez 45 minut trenował podanie. Jest w stanie zrobić wszystko, co należy, aby stać się jeszcze lepszym zawodnikiem.

Anderson w tegorocznym głównym cyklu dwukrotnie stawał przed szansą na wygranie trzeciego w karierze mistrzowskiego tytułu (drugi wywalczył przed rokiem w Delray Beach). W Sydney złudzeń pozbawił go Bernard Tomic, a na czerwonej mączce w Casablance lepszym od niego był powracający do dawnej dyspozycji Tommy Robredo. Afrykanin jest tenisistą bardzo regularnym, rzadko przegrywa ze znacznie niżej notowanymi rywalami. Przysiężnego czeka zatem trudne zadanie, a nagrodą w przypadku zwycięstwa będzie powrót do najlepszej setki światowej klasyfikacji.

The Championships, Wimbledon (Wielka Brytania) Wielki Szlem, kort trawiasty, pula nagród w singlu mężczyzn 8,588 mln funtów czwartek, 27 czerwca II runda: kort 17, drugi mecz od godz. 12:30 czasu polskiego

Michał Przysiężny (Polska, Q) bilans: 0-0 Kevin Anderson (RPA, 27)
127 ranking 23
29 wiek 27
185/84 wzrost (cm)/waga (kg) 203/89
praworęczna, jednoręczny bekhend gra praworęczna, oburęczny bekhend
Wrocław miejsce zamieszkania Johannesburg
Aleksander Charpanditis trener GD Jones, Michael Anderson
sezon 2013
25-16 (2-1) bilans roku (główny cykl) 26-11 (26-11)
II runda Roland Garros najlepszy wynik finały w Sydney i Casablance
1-1 tie breaki 10-7
20 asy 337
76 553 zarobki ($) 638 779
kariera
2001 początek 2007
76 (2010) najwyżej w rankingu 23 (2013)
17-35 bilans w głównym cyklu 125-99
0/0 tytuły/finałowe porażki (główny cykl) 2/3
651 169 zarobki ($) 2 803 748

Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×