Znakomicie jak na razie spisuje się na wimbledońskich trawnikach Michał Przysiężny. 29-letni tenisista po pewnym przejściu kwalifikacji, w I rundzie nie dał szans Niemcowi Philippowi Petzschnerowi, zwyciężając w trzech setach. Głogowianin nie ukrywa, że coraz bardziej oswaja się z zielonym dywanem. - Fajnie, że udało mi się tu też przejść eliminacje, no i dzisiaj pierwszą rundę. Znów mamy trzech Polaków w drugiej rundzie, co tym bardziej cieszy. Na pewno występ w eliminacjach pomaga, bo zagrałem w nich w sumie dziesięć setów, a przy okazji mogłem sporo trenować na trawie. Co prawda trawa w Roehampton jest trochę inna, ale w tym roku korty były tam naprawdę dobrze przygotowane, no i nie wiało jak zazwyczaj. Pogoda była fajna, tak jak tutaj, po prostu zero wiatru, więc dobrze się grało - stwierdził.
Trzecie w karierze zwycięstwo w głównej drabince singla imprezy wielkoszlemowej napawa optymizmem. Pojawia się realna szansa powrotu do najlepszej setki rankingu ATP. - Od dłuższego czasu zdrowotnie jest u mnie dobrze. Przez długi okres czasu nic mnie nie boli i gram dobrze. Mniej trenuję, za to gram częściej turnieje pod rząd, co też swoje robi. Na pewno pomogło mi też to, że znów zacząłem pracować z Alkiem Charpantidisem, który miał już udział we wcześniejszych moich sukcesach. Po dzisiejszej wygranej będę pewnie najwyżej gdzieś 115. w rankingu, więc przydałoby się jeszcze tu wygrać jakiś mecz, może dwa. Tym bardziej, że zaraz po Wimbledonie zagram jeszcze na trawie w Newport - dodał.
Klasyfikowany aktualnie na 127. miejscu w świecie głogowianin w czwartek skrzyżuje rakiety z wyżej od siebie notowanym o 104 pozycje Kevinem Andersonem. Reprezentant RPA awansował do Top 100 rankingu ATP mniej więcej w tym samym czasie co Polak, lecz w przeciwieństwie do popularnego Ołówka nie wypadł z tego grona aż po dzień dzisiejszy. W 2011 roku pochodzący z Johannesburga tenisista zdobył w swoim rodzinnym mieście swój pierwszy tytuł w głównym cyklu, a sukces ten wywindował go do najlepszej "50".
- Na pewno on będzie grał mocniej z bekhendu i forhendu, bo nie używa zupełnie slajsa. Będzie też mocniej serwował, więc ważne będzie utrzymywać swój serwis i wykorzystać każdą szansę na przełamanie jego - bezbłędnie charakteryzuje grę swojego kolejnego przeciwnika nasz reprezentant. Jak zatem się stało, że 27-letni Afrykanin tak świetnie przygotował się do zawodowej kariery?
Ogromny wpływ na rozwój osobowy młodego Kevina mieli jego rodzice, Barbara i Michael. Ojciec marzył o wielkiej karierze tenisowej swoich dwóch synów (brat Kevina ma na imię Greg), można więc rzec, że korty były ich przeznaczeniem. - Mike był ich ciągłym kompanem i trenerem. Bardzo często zdarzały się sytuacje, że musiał ich dosłownie ściągać z kortu, bo każdy z nich chciał zdobyć ostatni punkt - wspomina mama braci Anderson.
- Mój ojciec również lubił grać w tenisa. Był samoukiem, czytał dużo książek i oglądał sporo filmów. Miał największy wpływ na moją tenisową karierę. Trenowaliśmy dwie lub trzy godziny, pierwszą część poświęcaliśmy na pracę nóg i "grę z cieniem". Sporo czas spędzaliśmy na odbijaniu przed lustrem. Robię to również dzisiaj, zwłaszcza, kiedy chcę poprawić kilka elementów - wyznaje Kevin, który następnie doskonalił swoją grę w amerykańskim college'u.
- Znam go od czasów juniorskich i już wtedy byłem przekonany, że będzie z niego wspaniały zawodnik. Ma swoją etykę pracy, umysł i wyposażenie - powiedział John-Laffnie de Jager, kapitan drużyny daviscupowej RPA. Aktualny opiekun Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego wspomina również pewną historię, świadczącą o niezwykłym uporze Andersona. - Kiedy graliśmy u siebie w Potschefstroom przeciwko Holandii, było bardzo zimno i po zakończonym treningu Kevin, ja oraz trener od przygotowania mentalnego wracaliśmy do hotelu. Wówczas Kevin oznajmił, że nie jest zadowolony ze swojego serwisu i chce jeszcze trochę poćwiczyć. Wrócił na korty i przez 45 minut trenował podanie. Jest w stanie zrobić wszystko, co należy, aby stać się jeszcze lepszym zawodnikiem.
Anderson w tegorocznym głównym cyklu dwukrotnie stawał przed szansą na wygranie trzeciego w karierze mistrzowskiego tytułu (drugi wywalczył przed rokiem w Delray Beach). W Sydney złudzeń pozbawił go Bernard Tomic, a na czerwonej mączce w Casablance lepszym od niego był powracający do dawnej dyspozycji Tommy Robredo. Afrykanin jest tenisistą bardzo regularnym, rzadko przegrywa ze znacznie niżej notowanymi rywalami. Przysiężnego czeka zatem trudne zadanie, a nagrodą w przypadku zwycięstwa będzie powrót do najlepszej setki światowej klasyfikacji.
The Championships, Wimbledon (Wielka Brytania)
Wielki Szlem, kort trawiasty, pula nagród w singlu mężczyzn 8,588 mln funtów
czwartek, 27 czerwca
II runda:
kort 17, drugi mecz od godz. 12:30 czasu polskiego
Michał Przysiężny (Polska, Q) | bilans: 0-0 | Kevin Anderson (RPA, 27) |
---|---|---|
127 | ranking | 23 |
29 | wiek | 27 |
185/84 | wzrost (cm)/waga (kg) | 203/89 |
praworęczna, jednoręczny bekhend | gra | praworęczna, oburęczny bekhend |
Wrocław | miejsce zamieszkania | Johannesburg |
Aleksander Charpanditis | trener | GD Jones, Michael Anderson |
sezon 2013 | ||
25-16 (2-1) | bilans roku (główny cykl) | 26-11 (26-11) |
II runda Roland Garros | najlepszy wynik | finały w Sydney i Casablance |
1-1 | tie breaki | 10-7 |
20 | asy | 337 |
76 553 | zarobki ($) | 638 779 |
kariera | ||
2001 | początek | 2007 |
76 (2010) | najwyżej w rankingu | 23 (2013) |
17-35 | bilans w głównym cyklu | 125-99 |
0/0 | tytuły/finałowe porażki (główny cykl) | 2/3 |
651 169 | zarobki ($) | 2 803 748 |
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!