Niepokorny młodzian z Australii znów zachwycił. Bernard Tomic uwielbia grać na największych światowych arenach i wielokrotnie udowodnił już, że właśnie przy wypełnionym po brzegi korcie centralnym w Melbourne czy w Londynie czuję się wspaniale, prezentując swój najlepszy tenis.
Ćwierćfinalista Wimbledonu sprzed dwóch lat, który w ostatnim czasie zmagał się głównie z problemami natury osobistej, w świetnym stylu pokonał 7:6(7), 5:7, 7:5, 7:6(5) Richarda Gasqueta. Australijczyk dał w Świątyni Tenisa próbkę swojego wspaniałego talentu i techniki, urzekając publiczność wspaniałymi slajsami, grą przy siatce i przyspieszeniami z forhendu.
Rywalem Tomicia w niezwykle ciekawie zapowiadającym się pojedynku IV rundy będzie rozstawiony z numerem siódmym Tomáš Berdych. Czeski tenisista, finalista turnieju z roku 2010, wygrał trudne spotkanie z pogromcą Michała Przysiężnego, Kevinem Andersonem. Czech i Afrykaner w ostatnich miesiącach wyjątkowo często są kojarzeni w turniejowych drabinkach - po raz pierwszy zmierzyli się podczas ubiegłorocznego Australian Open i od tego czasu zagrali już... dziewięć razy! Berdych górą był także w sobotę, podnosząc bilans perfekcyjne 9-0.
Samo spotkanie nie było jednak takie łatwe, a Czech rozpoczął mecz od porażki w 3:6 partii otwarcia. W morzu potężnych serwisów i forhendowych bomb, Berdych wyłuskał drugą partię 6:3, a w trzeciej szybko wysunął się na prowadzenie 3:0 z podwójnym breakiem. Po chwili jednak było już 3:2 i 0-40 przy podaniu mieszkańca Monte Carlo, który ostatecznie obronił się i zwyciężył 6:4. Czwarta partia to ponowne kłopoty Bercha - Anderson prowadził już 5:2, jednak przegrał pięć kolejnych gemów i w efekcie całe spotkanie.
Oczekiwań nie spełnił pojedynek Fernando Verdasco z Ernestsem Gulbisem. Łotysz, który w tym sezonie wyraźnie postanowił wziąć się za siebie i zacząć osiągać wyniki adekwatne do swoich możliwości, nie nawiązał walki z tak samo marnotrawiącym swój potencjał Hiszpanem. Verdasco wygrał 6:2, 6:4, 6:4 prezentując momentami wspaniałą formę zbliżoną do tej sprzed czterech lat.
- Przez cały mecz czułem się bardzo dobrze. Od pierwszej do ostatniej piłki szybko obejmowałem prowadzenie, byłem spokojny i pewny siebie. Grałem bardzo dobrze i cały czas świetnie czułem piłkę - ocenił po meczu madrytczyk.
W sobotę znakomicie zaprezentował się także Michaił Jużny. Rosjanin, który dwa tygodnie temu osiągnął finał imprezy w Halle i stoczył w nim niezwykle zacięty bój z Rogerem Federerm, bez kłopotów odprawił 6:3, 6:4, 7:5 Viktora Troickiego i o ćwierćfinał zagra z faworytem gospodarzy, Andym Murrayem. Z imprezą niespodziewanie pożegnał się Kei Nishikori, który w pięciu setach uległ Andreasowi Seppiemu, a sprawcą kolejnej niespodzianki został Kenny de Schepper, eliminując w trzech setach Juana Mónaco.
Program i wyniki turnieju mężczyzn
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!