Agnieszka Radwańska (WTA 4) poprawiła bilans spotkań z Na Li (WTA 6) na 5-6 i po raz drugi w karierze zagra w półfinale Wimbledonu i w ogóle wielkoszlemowej imprezy. Rok temu krakowianka dopiero w wielkim finale przegrała z Sereną Williams. Tym razem o finał Polka zagra z pogromczynią amerykańskiej dominatorki, Sabiną Lisicką (WTA 24), która w ćwierćfinale oddała sześć gemów Kai Kanepi (WTA 46). Radwańska z mającą polskie korzenie Niemką grała do tej pory dwa razy, za każdym razem w ćwierćfinale - w 2011 roku po trzysetowym boju lepsza była Lisicka, z w ubiegłym sezonie w Dubaju krakowianka straciła tylko trzy gemy. Li, mistrzyni Rolanda Garrosa 2011, w ćwierćfinale Wimbledonu zagrała po raz trzeci (2006, 2010) i wciąż pozostaje bez półfinału.
Na korcie centralnym w All England Club doszło do zderzenia niszczycielskich ciosów Li z heroiczną defensywą doskonale pracującej na nogach Radwańskiej. Krakowianka nieustannie łamała rytm sięgając po wszystkie możliwe zagrania, jakie ma w swoim repertuarze. Soczysta piłka blisko linii, a za chwilę nisko lecący nad siatką slajs. Krótki kros, drop szot, lob, skuteczne wypady do siatki, odegrania returnów rywalki z bardzo niskich pozycji - to wszystko przyniosło Polce zwycięstwo nad niewygodną Chinką, z którą przegrała cztery z pięciu wcześniejszych spotkań. Li próbowała wbijać w Radwańską szpile potężnymi, płasko bitymi piłkami, ale krakowianka uwijała się jak w ukropie, przez co ofensywa podopiecznej Carlosa Rodrigueza w ostatecznym rozrachunku nie była w stanie przebić się przez ścianę nieszablonowej defensywy i bogatej gry z kontry w wykonaniu Radwańskiej.
Polka, gdy trzeba było pokazywała też bardzo dobrą grą w ofensywie i po przygotowaniu sobie pozycji do ataku, bardzo często za pomocą odwrotnych forhendów, szła do siatki, popisując się pewnymi wolejami. Efektywny i uporządkowany taktycznie tenis, z niewielką ilością błędów, Polki był górą w starciu z huraganowym atakiem Chinki. Li dużo częściej niż zwykle meldowała się przy siatce, bo zdawała sobie sprawę, że samymi potężnymi ciosami z głębi kortu nie jest w stanie skruszyć oporu tak dobrze dysponowanej Radwańskiej.
Li mecz rozpoczęła od przełamania serwisu Radwańskiej na sucho. Chinka popisała się wspaniałym returnem oraz bekhendem wymuszającym błąd. Polka odwdzięczyła się jednak rywalce tym samym i odrobiła stratę głębokim returnem, po którym tenisistka z Wuhan wyrzuciła bekhend. W ósmym gemie Li uratowała się po obronie dwóch break pointów, a w dziewiątym pokusiła się o przełamanie za pomocą kończącego forhendu. W 10. gemie Radwańska obroniła cztery piłki setowe, ale tak naprawdę set powinien dobiec końca. Przy jednej z szans na zakończenie partii mistrzyni Rolanda Garrosa 2011 popisała się kończącym uderzeniem na linię, jednak wywołany został aut. Chinka nie poprosiła jednak o sprawdzenie śladu i gra trwała dalej.
Niesłychany return forhendowy po linii dał Radwańskiej break pointa i przełamanie stało się faktem, gdy krakowianka przetrwała bombardowanie ze strony Chinki, która w końcu wyrzuciła bekhend. W tie breaku Polka od 3-5 zdobyła cztery kolejne punkty. Nie koniec błysnęła doskonałą pracą w defensywie, wybierała niewiarygodne piłki ze strony coraz bardziej zniecierpliwionej Chinki, która w końcu wpakowała bekhend w siatkę.
W drugim gemie II seta Radwańska od 0-30 zdobyła cztery punkty, a w trzecim zaliczyła przełamanie zaskakując Chinkę krótkim krosem, po którym ta wpakowała forhend w siatkę. W czwartym gemie krakowianka ponownie wróciła z 0-30, popisując się po drodze kończącym forhendem. W dalszej fazie seta Li jednak zaczęła grać fantastyczny, niemal bezbłędny tenis, a do tego parę razy sprzyjała jej taśma. Tenisistka z Wuhan od 2:4 zdobyła cztery kolejne gemy, w ósmym przełamując Radwańską wspaniałą akcją z bekhendem po linii i wieńczącym drajw wolejem forhendowym. W dziewiątym gemie Chinka obroniła break pointa efektownym krosem forhendowym, a w 10. wykorzystała już pierwszą piłkę setową doskonałym returnem forhendowym po krosie.
W przerwie między II a III setem Radwańska poprosiła o interwencję medyczną z powodu problemów z nogą. Po obandażowaniu uda powróciła na kort i od razu przełamała Chinkę popisując się wspaniałym returnem na linię i kończącym akcję smeczem. Po chwili krakowianka obroniła break pointa i kończąc składną akcję pewnym wolejem podwyższyła na 2:0. W trzecim gemie Li popełniła dwa podwójne błędy z rzędu (w tym momencie padał już deszcz), ale wtedy jeszcze uratowała się przed podwójnym przełamaniem. Z opresji 31-latka z Wuhan nie wyszła w piątym gemie.
Chinka odparła dwa break pointy przy 15-40, ale po grze na przewagi i tak była górą dokładniejsza, niezwykle zdeterminowana krakowianka. W szóstym gemie Radwańska wróciła z 15-30, popisując się po drodze wspaniałą kontrą bekhendową po linii z bardzo niskiej pozycji, z charakterystycznego dla siebie przysiadu. Serwując przy 1:5 Li obroniła dwa meczbole wolejami. Radwańska dopięła swego w ósmym gemie po morderczej grze na przewagi. Li jak w transie niwelowała kolejne piłki meczowe popisując się fantastycznymi returnami, ale w końcu nie oparła się forhendowemu atakowi Radwańskiej, która zakończyła pojedynek za ósmym meczbolem!
W stojącym na bardzo wysokim poziomie, dwukrotnie przerywanym przez deszcz (w końcu organizatorzy zdecydowali się zamknąć dach), widowisku Radwańskiej naliczono 32 kończące uderzenia przy ledwie 18 niewymuszonych błędach. Li miała 58 piłek wygranych bezpośrednio, ale też 40 błędów własnych. Przy siatce Polka zdobyła 21 z 32 punktów, a Chinka 48 z 71.
The Championships, Wimbledon (Wielka Brytania)
Wielki Szlem, kort trawiasty, pula nagród w singlu kobiet 8,588 mln funtów
wtorek, 2 lipca
ćwierćfinał gry pojedynczej:
Agnieszka Radwańska (Polska, 4) - Na Li (Chiny, 6) 7:6(5), 4:6, 6:2
Program i wyniki turnieju kobiet
[b]
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!
[/b]