Francuzka Marion Bartoli po raz drugi w karierze awansowała do półfinału Wimbledonu. Sensacyjna finalistka The Championships z roku 2007 pokonała w ćwierćfinale Sloane Stephens. Jest to najlepszy rezultat francuskiej tenisistki w tym sezonie i pierwszy półfinał turnieju wielkoszlemowego od Roland Garros 2011.
Pierwszy set tego ćwierćfinału stał na wysokim poziomie. Zarówno Stephens, jak i Bartoli utrzymywały swoje podania. Pełno było długich, ciekawych akcji, w których Amerykanka korzystała z mocy zagrań doświadczonej rywalki. Mecz przerwano w dziesiątym gemie z powodu deszczu. Przerwa niekorzystnie podziałała na półfinalistkę tegorocznego Australian Open, która przegrała swoje podanie. Druga partia nie była najciekawszym widowiskiem. Bartoli od razu uzyskała przewagę breaka i prowadziła 2:0, ale od tego momentu nastąpiło siedem przełamań z rzędu. Dopiero młoda Amerykanka przerwała tę serię. Dziesiąty gem wygrany przez Stephens był jej ostatnim. Po godzinie i 41 minutach Bartoli zacisnęła pięść w geście triumfu. Na trybunach oklaskiwała ją mistrzyni Wimbledonu 2006, Amelie Mauresmo.
Kirsten Flipkens została ostatnią uczestniczką 1/2 finału kobiet w All England Club. Dzięki fenomenalnej grze w meczu z mistrzynią tego turnieju sprzed dwóch lat, Petrą Kvitovą awansowała do pierwszego półfinału wielkoszlemowego w karierze. Flipkens jest także czwartą Belgijką, która osiągnęła półfinał Wielkiego Szlema.
W pierwszym secie Czeszka grała bardzo wysokim poziomie. Dobrze serwowała i poruszała się po korcie, znakomicie sobie radziła ze zmianami rytmu Belgijki. Była bardzo agresywna, posłała aż 20 uderzeń kończących, przy zaledwie sześciu rywalki. W drugim secie Flipkens utrzymała równie wysoki poziom gry, wykorzystała też jedną z dwóch szans jakie nadarzyły się jej na przełamanie turniejowej ósemki. Przy stanie 2:5 reprezentantka naszych południowych sąsiadów poprosiła o przerwę medyczną. Skarżyła się na ból głowy i problemy z równowagą. Utrzymała swój serwis, ale w kluczowym momencie drugiej odsłony ćwierćfinałowa debiutantka pokazała nerwy ze stali nie dając nawet przez chwilę pomyśleć Czeszce o odrobieniu strat.
Trzecia, decydująca partia zapowiadała się arcyciekawie. Widzowie na korcie centralnym podziwiali korzystające z przewagi własnego serwisu tenisistki. Gdy wydawało się, że Kvitová wyjdzie na prowadzenie 5:4 (podawała mając dwie piłki na gema), nagle coś się zacięło. Przegrała siedem punktów z rzędu i Flipkens miała trzy piłki meczowe. Dwie z nich podopieczna Davida Kotyzy obroniła świetnymi bekhendami. Przy trzeciej jednak nie miała nic do powiedzenia (Flipkens zakończyła spotkanie asem) i ze łzami opuściła "świątynię tenisa". Belgijka natomiast po długiej walce z kontuzjami wróciła i osiągnęła pierwszy wielki sukces, który trwale zapisze się w historii belgijskiego tenisa pośród wspaniałych rezulatatów Sabine Appelmans, Justine Henin czy przyjaciółki Flipkens, Kim Clijsters.
Porażka Kvitovej, a wcześniej Na Li oznacza, że 127. edycji The Championship nie wygra tenisistka z tytułem wielkoszlemowym na koncie. Jest to ogromna szansa dla każdej z półfinalistek. Polacy oczywiście upatrują ogromnej szansy dla Agnieszki Radwańskiej, która jest jedyną przedstawicielką czołowej dziesiątki rankingu.
Program i wyniki turnieju kobiet
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!