Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski po pięciosetowej batalii (3h33') pokonali Chrisa Guccione i Nicka Kyrgiosa. - Młody [Kyrgios] super serwował i wygrywał większość swoich gemów bardzo precyzyjnymi serwisami - rozpoczął ocenę meczu Radosław Szymanik, kapitan polskiej kadry. - Mariusz z Marcinem bardzo dużo dzisiaj trenowali, ale jak się nie łapie piłki często, to nawet nie ma co returnować. Panowie spędzili trochę czasu na korcie, było bardzo dużo kapitalnych wymian, jestem pod wrażeniem gry z tyłu kortu naszych deblistów i ich odporności psychicznej. Trochę huśtawki było w czwartym i piątym secie, bo po trzecim wydawało się, że będzie już miło i przyjemnie, a tymczasem następnie był przegrany tie break i bardzo ciężka batalia w piątej partii. Bardzo się cieszę, że wygrali.
Przed meczem Patrick Rafter dokonał zmiany, w miejsce Lleytona Hewitta desygnował Kyrgiosa, debiutanta w Pucharze Davisa. - To Marcin pierwszy zauważył, że Australijczycy się inaczej rozgrzewają. Najpierw na kort wszedł Hewitt z Tomiciem, Marcin powiedział, że nastąpi zmiana, no i to się sprawdziło. Co by nie mówić, najmniej wiemy o Kyrgiosie. Obserwowałem go na Rolandzie Garrosie w tym roku, kiedy wygrał z Radkiem Štěpánkiem, a potem przegrał z Marinem Čiliciem. Jednak znałem go tylko ze strony singlowej, zorientowałem się, że wygrał w karierze trzy juniorskie Szlemy w grze deblowej, więc potrafi grać. Byliśmy przygotowani na to, że będą dwa duże serwisy, a trochę gorszy return - wyjaśnił kapitan reprezentacji Polski.
Czy zmiana w deblu australijskim wpłynęła na taktykę i założenia przed meczem? - Wiedzieliśmy, że serwuje bardzo dobrze. Kiedy w piątym secie było 4:3, 0-40 i zaserwował siedem czy osiem mocnych serwisów, to byłem zaskoczony. Kyrgios nie czuł presji albo taką presję sobie narzucił, że musiał tym pierwszym serwisem celować. Widać, że ma papiery na granie, bo serwował bardzo dobrze. Przy siatce radzi sobie słabiej. Obaj przeciwnicy serwowali naprawdę precyzyjnie. Szkoda przewagi w czwartym secie przy serwisie Guccione, który zaryzykował przy drugim serwisie, ale później szczęście się do nas uśmiechnęło - wyjaśnił Matkowski.
Nie uniknięto także porównania Kamila Majchrzaka do Kyrgiosa. Polak jest tylko o rok młodszy od debiutanta z Australii, a w Warszawie trenuje razem z biało-czerwonymi. - Nick to prawdziwy diament. Kamil ma super papiery na granie, ale brakuje mu jeszcze ogrania. Widać, że Australijczyk wygrał np. ze Štěpánkiem, przez co ma o wiele więcej doświadczenia w wielkich meczach i na pewno Puchar Davisa również mu pomoże. Kamil będzie potrzebował troszeczkę więcej czasu, żeby dojść do tego samego miejsca, ale na pewno tam dojdzie, bo jest naszym bardzo wielkim talentem - przyznał Fyrstenberg.
Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!
Łukasz Kubot doznał dotkliwej porażki w piątek z Hewittem. W niedzielę zagra z Bernardem Tomiciem w samo południe. Czy lubinianin będzie gotowy na ten mecz? - Myślę, że on już sam się pozbierał, przespał się z tym i jest na korcie. Wie czego w niedzielę się spodziewać, obserwował przeciwnika i będzie mądrzejszy o ten jeden dzień. Wydaje mi się, że będzie ciekawie - zapowiedział tajemniczo Szymanik.
W sobotę było mniej kibiców niż w piątek, ale publiczność reagowała bardziej żywiołowo. - Nie mamy jeszcze takiej tenisowej tradycji jak Australijczycy. Ich kibice mają wielkie doświadczenie w dopingowaniu, co było widać przez ostatnie dwa dni. Myślę, że od czegoś trzeba zacząć, podczas naszego meczu była naprawdę świetna atmosfera i będzie jeszcze lepiej. Nie jest tak, jak na meczach siatkówki, ale za sprawą gry Jurka Janowicza, sióstr Radwańskich, Łukasza, Michała czy trochę też naszej, mam nadzieję, że kibiców będzie coraz więcej i będą bardziej spontaniczni - przyznał Fyrstenberg.
Podczas spotkania Jerzy Janowicz rozrzucał wśród publiczności klaskacze, przez co efekt na trybunach był jeszcze większy. - Siedzi i nic nie robi, to niech chociaż porozrzuca. Przynajmniej jakiś mały z niego pożytek jest. Jurek dobrze odnajduje się w takiej roli, choć pewnie lepiej czułby się na korcie - zażartował Matkowski. - Atmosfera naprawdę była niesamowita. Wiadomo, że jeśli przegrywa się jak wczoraj Łukasz z Hewittem, to nie będzie tak, jak po wygranym meczu - dodał.
Wśród kibiców i dziennikarzy pojawiły się kontrowersje związane z nawierzchnią, czy jest ona odpowiednia w meczu przeciwko Australii. Drużyna podjęła decyzję o grze na korcie ziemnym. - Czy Łukasz na innej nawierzchni miałby większe szanse z Hewittem? Nie. Sam Michał mówi, że nawierzchnia dla niego jest bardzo dobra, dla nas w naszym meczu również była super. Kort jest bardzo dobrze przygotowany, nie spodziewaliśmy się, że będzie taki dobry. Nawierzchnia jest pod nas, przegrywamy nie przez nią, ale przez brak szczęścia, a czasami rywale są trochę lepsi. To jeszcze nie koniec - zakończył Matkowski.