- Zaczęłam dzisiaj bardzo dobrze. Potem ona starała się grać bardziej agresywnie w drugim secie i sądzę, że niefortunnie zrobiłam krok w tył. Nagle przegrywałam różnicą breaka. Ale jestem szczęśliwa, że byłam w stanie wygrać tego drugiego seta i zakończyć cały mecz - powiedziała Agnieszka Radwańska, która pokonała Olgę Goworcową 6:0, 7:5.
Pojedynek najlepszej polskiej tenisistki z Białorusinką rozegrany został na Hisense Arena, drugim co do ważności obiekcie Melbourne Park, posiadającym rozsuwany dach. - Dzisiaj z pewnością miałam szczęście, że grałam pod dachem. Widziałam rano wiele spotkań i oni z pewnością nie mieli tyle szczęścia co ja. Dzisiaj było naprawdę bardzo ciężko. Nawet pod dachem było absurdalnie. Oczywiście, każdy o tym mówi, więc staramy się w jakiś sposób przygotować na taką pogodę i robimy wszystko, co możemy, aby przetrwać te mecze, ale jest ciężko. Musimy walczyć z samym sobą oraz rywalem, pogoda nas do tego zmusza - stwierdziła 24-letnia krakowianka.
Nie da się ukryć, że warunki pogodowe w Melbourne są głównym tematem dyskusji w szatni. - Wszyscy mówią, że czasem jest za gorąco. Niektóre dziewczyny nie są w stanie nawet rozmawiać po meczu lub treningu. Łatwo można rozpoznać, kto grał właśnie spotkanie. Wanna z lodem to jedyna rzecz, z jakiej każdy korzysta w ciągu dnia. Wszystkim jest bardzo ciężko. Jutro ma być ponoć ostatni taki dzień. Jestem szczęśliwa, że jutro nie gram, tylko odbędę lekki trening w hali i to wszystko. Myślę, że w sobotę powinno już być normalnie - powiedziała Isia.
Starszą z krakowskich sióstr zapytano na koniec o stan jej prawego barku. - Miałam sporo dobrych i długich meczów w Pucharze Hopmana w Perth. Po zakończeniu tego turnieju stan mojego barku pogorszył się, ale obecnie jest całkiem dobrze. Nie zamierzam z tego powodu narzekać. Naprawdę wygląda to lepiej i mam nadzieję, że będzie tak teraz cały czas - zakończyła Polka.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!