Ajla Tomljanović: Szykowałam się na najtrudniejszy mecz w mojej karierze

- Widząc, że odpadły dwie najwyższej rozstawione tenisistki czułam, że też mogę tego dokonać - powiedziała po meczu Ajla Tomljanović, pogromczyni Agnieszki Radwańskiej.

Na pomeczowej konferencji Ajla Tomljanović nie kryła zadowolenia ze zwycięstwa, ale jednocześnie nie chciała popadać w przesadny optymizm: - Praktycznie wszystko się dziś ułożyło. Teraz czwarta runda, oczywiście cieszę, ale nie chcę się cieszyć za bardzo.

Chorwacka tenisistka powiedziała, że spodziewała się bardzo trudnego meczu, a Agnieszka Radwańska zagrała dokładnie tak, jak się tego spodziewała - Szykowałam się na najtrudniejszy mecz w mojej karierze. Grała tak, jak się spodziewałam. Darzę ją ogromnym szacunkiem, jest w stawce od bardzo dawna. To czołowa zawodniczka, ale może miała dziś trochę słabszy dzień. Myślę, że to wykorzystałam i dyktowałam dziś warunki - analizowała.
[ad=rectangle]
Tomljanović przyznała, że niespodziewane porażki Sereny Williams i Na Li dodały jej wiary we własne możliwości: - Widząc, że odpadły dwie najwyższej rozstawione tenisistki czułam, że też mogę tego dokonać. Dorastałam z dziewczynami, które je pokonały. Wyszłam na kort i naprawdę wierzyłam, że mogę wygrać. Myślę, że było to widać i rzeczywiście wygrałam.

Tenisistka z Zagrzebia opowiedziała także, co czuła w ostatnim gemie, podając na mecz. Okazało się, że Chorwatka wróciła myślami do... przegranego meczu Australian Open ze Sloane Stephens, gdzie była w podobnej sytuacji.

- Pomyślałam wtedy o meczu ze Sloane [Stephens] w Australii, gdy serwowałam na mecz w drugiej rundzie przy stanie 5:4. "O Boże, znowu taka szansa”. Naprawdę nie chciałam powtórzyć tego, co stało się ostatnim razem [Chorwatka przegrała potem cały mecz - przyp. red.]. Gdy prowadziłam 30-0, poszłam na złą stronę kortu.

- Chyba myślałam "Jeśli teraz dobrze zaserwuję, to będzie 40-0" i już sądziłam, że mam piłki meczowe. Trochę wstyd zrobić coś takiego podczas pierwszego meczu na Chatrier, ale jakoś się udało - wyjaśniła.

Robert Pałuba
z Paryża
robert.paluba@sportowefakty.pl

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Źródło artykułu: