To miał być wielki dzień Novaka Djokovicia. Serb przystępował do turnieju w roli faworyta bukmacherów, a w drodze do finału pewnie odprawił sześciu kolejnych rywali. Ponownie okazało się jednak, że pokonanie Rafaela Nadala na korcie Phlippe'a Chatriera to jedno z najtrudniejszych wyzwań zarówno w tenisie, jak i w całym współczesnym sporcie.
Djoković wygrał ostatnie cztery pojedynki z Hiszpanem, a co najważniejsze, pokonał Majorkanina w finale imprezy w Rzymie, turnieju bezpośrednio poprzedzającego najważniejszy turniej na kortach ziemnych. W ostatnich czterech spotkaniach z królem kortów ziemnych Serb stracił zaledwie jednego seta.
[ad=rectangle]
Warunki w niedzielę przypominały te z finału kobiet. Ponownie było gorąco, kort był suchy i szybki, z czego Nadal mógł skorzystać, wyrządzając rywalowi krzywdę topspinowymi zawijasami. Djoković sprawiał także wrażenie, że słabo sobie radzi z upałem, choć pojedynek rozpoczął skoncentrowany.
Dynamika spotkania nie różniła się niczym od tej w kilkudziesięciu wcześniejszych konfrontacjach tenisistów. Djoković próbował penetrować narożnik forhendowy Hiszpana i otworzyć kort, Nadal zaś zażarcie się bronił i od czasu do czasu sam przejmował inicjatywę świetnymi forhendami po linii. Pierwsza partia toczyła się w słabym tempie. Efektownych wymian było jak na lekarstwo, większość punktów kończyła się błędami jednego z tenisistów. Djoković czasami popisywał się świetnymi returnami, kilkukrotnie forhendem zaatakował Hiszpan, ale obaj zawodnicy byli dalecy od optimum.
Nadal w dziwnym stylu skapitulował w ósmym gemie pojedynku, popełniając dwa proste błędy z forhendu i przy break poincie ponownie przestrzelił łatwy forhend. Serwujący na seta Djoković cały czas czuł się jednak niepewnie i przy 5:3 to lider rankingu miał dwie piłki na przełamanie. Przy obu jednak ponownie zawiódł jego forhend, z którego popełnił proste błędy. Świetny bekhend po linii dał Serbowi setbola, a partię zamknęła kolejna pomyłka Nadala z forhendu.
W drugiej odsłonie Hiszpan podkręcił obroty i chętniej atakował. Jego bekhend prezentował się solidnie, posłał też kilka zapierających dech w piersiach winnerów z forhendu. Można było wyczuć lekką przewagę tenisisty z Majorki, który w świetnym stylu utrzymał podanie na 3:2 i następnie, ponownie z pomocą niesamowitego forhendu, po raz pierwszy przełamał podanie Serba. Przewagi Nadal nie utrzymał i natychmiast oddał serwis, nieczysto uderzając bekhendem. Szarpanego seta wygrał ostatecznie obrońca tytułu. W 12. gemie Djoković wyraźnie przestrzelił forhend przy 15-30, a w kolejnym punkcie mistrz 14 turniejów wielkoszlemowych szybko przejął inicjatywę, rozprowadził rywala po korcie i zamknął wymianę pewnym forhendem po linii, kończąc seta 7:5.
Trzecia odsłona to kryzys Serba. Return tenisisty z Belgradu praktycznie nie istniał, pomyłki z bekhendu mnożyły się w zastraszającym tempie i nawet, jeśli Djoković miał inicjatywę w wymianie, to nie był w stanie tego wykorzystać, kilkukrotnie dając wyraz swojej frustracji głośnymi okrzykami i rzucaniem rakietą. Nadal zaczął za to świetnie, bardzo agresywnie i skutecznie. Szybki start Hiszpana pozwolił mu wyjść na 3:0 i przewagi już nie oddał, przełamując rywala jeszcze raz przy stanie 5:2.
Jak się później okazało, przełamanie na 6:2 było ważnym elementem czwartej partii. To Nadal serwował jako pierwszy i cały czas był na prowadzeniu w secie. Djokoviciowi trochę pomogła mała zmiana warunków. Gdy chmury przesłoniły słońce, natychmiast zrobiło się trochę chłodniej, wzmógł się także lekki wiatr i kort centralny w Paryżu przestał przypominać kocioł. Serb oddał podanie na 2:4 i gdy wydawało się, że losy pojedynku są przesądzone, były lider rankingu w dobrym stylu powrócił do meczu. Kilkukrotnie ukąsił Nadala świetnymi returnami, wytrzymał serię ciężkich wymian - nieodłącznych elementów konfrontacji Serba i Hiszpana - i wyrównał na 4:4.
Nadal sprawiał wrażenie, jakby trochę słabł. Serwis, który wcześniej dobrze funkcjonował i wrócił do normalnych szybkości (wcześniej w turnieju tenisista z Majorki oszczędzał plecy i serwował lżej), ponownie stracił na sile. Djoković natychmiast to zauważył i returnował bliżej linii końcowej, wywierając presję na Hiszpanie. Kluczowe okazało się utrzymanie serwisu przez Nadala na 5:4. Serwując w gemie dziesiątym Serb znalazł się pod niesamowitą presją, której nie wytrzymał (Djoković miał także problemy z prawym przedramieniem, które w przerwie polewał wodą).
Lawinę nieszczęść otworzyło wspaniałe minięcie Nadala z bekhendu przy 30-15. W kolejnym punkcie zdenerwowany Djoković wyrzucił forhend i po trzech i pół godzinie ośmiokrotny mistrz turnieju miał pierwszą piłkę meczową. Spotkanie zakończyło się banalnie i w sposób niepasujący do jego rangi: podobnie jak w roku 2012 przy meczbolu Serb popełnił podwójny błąd serwisowy, kończąc swoje marzenia na zwycięstwo.
Po ostatniej piłce, podobnie jak w poprzednich latach, Nadal padł na kort i zalał się łzami, po czym wspiął się na trybuny i poszedł uściskać swoją ekipę. Trudno było nie zauważyć rozczarowania Djokovicia, który siedział na ławce i przez kilka minut załamany kręcił głową. Wzruszającą chwilę Serb przeżył jeszcze w czasie dekoracji, gdy paryska publiczność zgotowała mu kilkuminutową owację na stojąco, choć przez cały mecz była po stronie Hiszpana.
Hiszpan pokonał Djokovicia na kortach Rolanda Garrosa już po raz szósty i 23. w karierze (na 42 pojedynki). Rekord zwycięstw w Paryżu Nadal pobił już w roku 2012, gdy triumfował po raz siódmy (sześć razy wygrywał także Bjorn Borg, który w niedzielę wręczał trofeum), a dziewiąty triumf to rekord Ery Open pod względem zwycięstw w jednej imprezie. Tenisista z Majorki poprawił także swój niebotyczny bilans na paryskiej mączce: na chwilę obecną wynosi on 66-1.
Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród w singlu mężczyzn 9,212 mln euro
niedziela, 8 kwietnia
finał gry pojedynczej:
Rafael Nadal (Hiszpania, 1) - Novak Djoković (Serbia, 2) 3:6, 7:5, 6:2, 6:4
Program i wyniki turnieju mężczyzn
Robert Pałuba
z Paryża
robert.paluba@sportowefakty.pl
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!