- Tenis się zmienia, ale wstydem jest to, co zrobiono z trawą Wimbledonu. Nie oczekuję, że wszyscy będą grać w stylu serwis-wolej, ale byłoby przyjemniej, gdyby tenisiści częściej chodzili do siatki - grzmiał Goran Ivanisević w wywiadzie dla szwajcarskiego Basler Zeitung.
[ad=rectangle]
Chorwat uznawany jest za ostatniego mistrza starej trawy Wimbledonu. Wygrał The Championships w 2001 roku, pokonując w finale Patricka Raftera, a od następnego roku rozpoczęło się sukcesywne zwalnianie nawierzchni kortów All England Clubu. - Kiedy wygrasz turniej wielkoszlemowy, zmienia się twój świat. Po latach pamięta się tylko zwycięzców. Przystępując do Wimbledonu 2001, nie czułem się dobrze, ale po przejściu II rundy poczułem, że stać mnie na wiele - wrócił wspomnieniami.
- Kort centralny Wimbledonu jest najpiękniejszą areną tenisową na świecie - kontynuował 42-latek ze Splitu, dodając, że w ostatnich latach Wimbledon stracił swój urok. - Korty Wimbledonu są teraz wolniejsze niż te w Melbourne i w Nowym Jorku. To nie ma sensu. Po tygodniu nie ma już trawy, tylko ziemia.
Obecnie Ivanišević pracuje jako trener Marina Cilicia, który w tym sezonie po raz pierwszy w karierze dotarł do ćwierćfinału Wimbledonu, ale jego faworytem do końcowego triumfu jest Roger Federer. - Cieszę się, że jest ktoś taki, jak Roger Federer, który jako jeden z niewielu opanował sztukę gry przy siatce. Nigdy nie można lekceważyć Federera, szczególnie w Wimbledonie, gdzie czuje się jak w domu. Myślę, że stać go przynajmniej na finał.
- Moim marzeniem jest finał Čilić - Federer. Marin to mój podopieczny, a na grę Rogera patrzę z niebywałą przyjemnością - zakończył Ivanišević.
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
[/b]