Leworęczna Jekaterina Makarowa dwukrotnie wcześniej spotykała się z Coco Vandeweghe i za każdym razem wychodziła z tych starć zwycięsko. Nie inaczej było i w piątek, kiedy to w ćwierćfinale turnieju Rogers Cup Rosjanka triumfowała 6:1, 4:6, 6:1 po 108 minutach. Amerykanka walczyła bardzo dzielnie do samego końca, ale z czasem coraz wyraźniej odczuwała skutki zmęczenia. Nie powinno to dziwić nikogo, ponieważ po wcześniejszym przejściu przez eliminacje, reprezentantka USA stoczyła dwa mordercze pojedynki z Aną Ivanović i Jeleną Janković.
[ad=rectangle]
- Ona naprawdę dobrze prezentowała się na korcie. Uderzała piłkę mocno, była bardzo agresywna i do tego świetnie serwowała. Niełatwo było mi zachować spokój. Starałam się grać swoje i uważam, że udało mi się to znakomicie w pierwszym i trzecim secie. Jestem bardzo zadowolona z awansu do dalszej fazy. Sądzę, że o dzisiejszym zwycięstwie zadecydowały po prostu lepsza koncentracja oraz większa agresja - powiedziała Makarowa.
26-letnia tenisistka z Moskwy nie ukrywa, że bardzo polubiła Kanadę. - Bardzo mi się podoba w Montrealu. Staram się spędzić jak najwięcej wolnego czasu razem z moją mamą. Nie mam go jednak zbyt wiele, ponieważ praktycznie każdego dnia gram w singlu lub deblu, więc jestem bardzo zajęta. Ale bardzo mi się tutaj podoba i jestem z tego powodu naprawdę szczęśliwa.
W sobotni wieczór Makarowa po raz szósty w karierze zmierzy się z rozstawioną z numerem trzecim w Rogers Cup Agnieszką Radwańską. Pierwsze trzy pojedynki wygrała Polka, ale dwa następne (US Open 2013, Wimbledon 2014) zapisała na swoje konto Rosjanka. - Ona gra bardzo mądrze, a do tego stara się korzystać z tego, co prezentują przeciwniczki. Rywalizując z nią kluczowe na pewno jest to, by być jak najbardziej agresywną - stwierdziła 19. obecnie na świecie Makarowa.
Rogers Cup, Montreal (Kanada)
WTA Premier 5, kort twardy, pula nagród 2,440 mln dolarów
piątek, 8 sierpnia
ćwierćfinał gry pojedynczej:
Jekaterina Makarowa (Rosja) - Coco Vandeweghe (USA, Q) 6:1, 4:6, 6:1