WTA Seul: Agnieszka Radwańska nie obroni tytułu, Lepchenko poza zasięgiem

Agnieszka Radwańska nie obroni wywalczonego przed rokiem w Seulu tytułu. Mdła gra polskiej tenisistki nie wystarczyła na zmotywowaną Amerykankę, Varvarę Lepchenko.

Marzenia Agnieszki Radwańskiej o obronie pierwszego tytułu w karierze trzeba odłożyć do Rogers Cup 2015. Polska tenisistka w fatalnym stylu odpadła z Varvarą Lepchenko i zakończyła swój udział w Kia Korea Open na 1/4 finału. W tym roku Isia przegrała już dwukrotnie z urodzoną w Taszkencie zawodniczką, choć wcześniejsze pięć batalii udało jej się zakończyć z pozytywnym dla siebie skutkiem.
[ad=rectangle]
W grze Radwańskiej próżno szukać pozytywów. Słaby i przewidywalny serwis na poziomie trafialności 54 proc. Tylko 13 z 39 wygranych piłek po drugim podaniu, dodatkowo pięć podwójnych błędów. W wymianach nie wyglądało to dobrze - mnóstwo forhendów lądowało na aucie, zaś bekhendów w siatce. To zły znak, że słynąca z regularności tenisistka bała się długich wymian w starciu z poprawną, momentami dobrą rywalką. Trzeba przyznać, że Lepchenko nie grała bardzo dobrze, jedynie korzystała z błędów przeciwniczki i od czasu do czasu ładnie atakowała. Była to trzecia w tym roku porażka Polki, po zwycięstwie w pierwszej partii.

Siódme starcie Radwańskiej i Lepchenko rozpoczęło się od wygranego podania turniejowej "jedynki". Brak skupienia był przyczyną przegrania dwóch gemów z rzędu przez krakowiankę. Wtedy do pracy wzięła się Polka, która wygrała trzy gemy z rzędu, prezentując całkiem przyzwoity tenis. Od tego momentu nastąpiła seria trzech przełamań, która została przerwana przez błędy faworytki. Obie panie spokojnie doprowadziły do 13. gema, główną rolę odegrała dyspozycja nieregularnej Radwańskiej.

Tie breaka pierwszego seta krakowianka rozpoczęła od ładnego podania. Pierwszego mini breaka zagwarantował jej błąd forhendowy przeciwniczki. Takie prowadzenie zupełnie wystarczyłoby, gdyby nasza tenisistka pilnowała swojego serwisu. Tak się jednak nie wydarzyło, kolejny w meczu zepsuty forhend roztrwonił jej przewagę i tylko zły atak Lepchenko, pozwolił na zmianę stron przy wyniku 4-2. Gem błędów trwał dalej. Skorzystała na tym turniejowa "jedynka", która od stanu 5-4 wykorzystała dwa niewymuszone błędy Amerykanki, w tym jeden po ładnie przeprowadzonej akcji. Dla obu tenisistek był to ciężki set, trwające 59 minut widowisko nie obfitowało w gro pięknych akcji, a raczej niedociągnięć.

Kolejną partię spokojnie rozpoczęła Radwańska. W tym roku przegrała tylko dwa spotkania po wygraniu pierwszego seta, więc jej fani mogli z mniejszym stresem obserwować wydarzenia na korcie. Już pierwszy gem przyniósł przełamanie dla zeszłorocznej mistrzyni, która czekała na błędy Lepchenko. Te pojawiały się również przy podaniu Polki, dopiero return na 30-15 był piłką kończącą Amerykanki. Godzina zaciętej gry bardzo nadszarpnęła siły i pewność piątej rakiety globu. Złe decyzje dały naszej reprezentantce przewagę, którą w głupi sposób marnowała, wyrzucając co raz to piłki na aut. Oddawanie inicjatywy zostało skarcone i na tablicy pojawił się wynik 7:6(4), 2:1. Zaraz po nim były dwa break pointy, gdyż Polka popełniła drugi podwójny błąd, a Lepchenko szybko dokończyła dzieła. Pojedynek zaczął się od nowa.

To dodało skrzydeł starszej z tenisistek. Przy szansach na prowadzenie zagrała bardzo dobry kros forhendowy. Krakowianka natomiast kierowała piłki we wszelkie możliwe strony, byle nie w pole gry. Tenisistka, która marzy o zwycięstwie wielkoszlemowym nie może przeżywać takich kryzysów na korcie. Końca zapaści nie było widać, Lepchenko miała trzy szanse na prowadzenie 4:2 po niczym innym niż po prezentach od krakowianki. Fatalny atak, kolejny już w meczu, zakończył szóstego gema. Spotkanie było słabym "widowiskiem", Radwańska chciała dać przeciwniczce piątego gema, jednak ta nie wykorzystywała wielkich pomyłek. Co może śmieszyć, lacoste'owskiego gema Polka mogła spokojnie wygrać, ale brak konsekwencji i wyrzucony return przybliżyły to spotkanie do rozstrzygnięcia w trzecim secie. Bardzo szybko krakowianka przegrywała 0-40, musiała bronić piłek setowych. Pomyliła się przy drugiej z nich, pozwalając rywalce na powiększenie serii wygranych z rzędu gemów.

Po 95 minutach tenisistki były gotowe do decydującego seta. Rozpoczął się on szczęśliwym zagraniem po taśmie, które dało punkt piątej rakiecie globu. Dzięki furze zepsutych zagrań Amerykanki, udało się Radwańskiej wygrać pierwszego gema. Kolejne prezenty, w tym wpakowany w siatkę forhend po wysokim zagraniu Polki, dały identyczną sytuację jak w drugim secie, prowadzenie 2:0. Publiczność ożywiła się przy podaniu Lepchenko. Gromkimi brawami nagradzała pomysłowość 28-latki urodzonej w Taszkencie. Grymasząca krakowianka do pracy wzięła się dopiero w czwartym gemie, wygrywając świetną wymianę z głębi kortu. Niestety dwa kolejne błędy, tak regularnej zazwyczaj Isi, odmieniły sytuację. Tak jak w drugiej partii Lepchenko przełamała i serwowała, żeby znów wyjść na prowadzenie. Polka na taki stan rzeczy zareagowała jedynie błędami, wyrzucony bekhend zamienił na tablicy wyników rezultat na 3:2 dla Amerykanki.

Fatalne forhendy w wysoką siatkę i błąd z woleja przybliżyły znacząco Lepchenko do kolejnego w tym roku zwycięstwa nad piątą tenisistką świata. Radwańska opierała się na starych, nieskutecznych schematach, w wymianach prezentowała się gorzej od klasyfikowanej o 38 pozycji niżej rywalki. Bez walki oddała piątego z rzędu gema i była pod ścianą. Nie zachowała wtedy się jak czołowa tenisistka, nie było chłodnej głowy. Pokazał się źle skonstruowany atak i kolejny błąd zza końcowej. Spóźniona do forhendu Radwańska dała rywalce dwie piłki meczowe. Na koniec słaby serwis i Lepchenko skończyła swoją przeciwniczkę, jakby ta była amatorką. Mecz trwał dwie godziny i siedem minut.

Efekty seulskiego turnieju nie wróżą najlepiej na wyniki Radwańskiej w dwóch wielkich turniejach. Kolejna porażka z Lepchenko w tym sezonie, jeszcze niepewna kwalifikacja do turnieju w Singapurze. W świetle ostatnich wydarzeń i gry prezentowanej przez podopieczną Tomasza Wiktorowskiego, nie można podzielać zdania trenera o wielkiej formie Polki, która poniosła 18. w tym roku porażkę.

W najnowszym notowaniu rankingu WTA Radwańska spadnie z piątego na szóste miejsce. Poza Top 5 Polka znajdzie się po raz pierwszy od lutego 2012 roku.

Kia Korea Open, Seul (Korea Południowa)
WTA International, kort twardy, pula nagród 500 tys. dolarów
piątek, 19 września

ćwierćfinał gry pojedynczej:

Varvara Lepchenko (USA, 5) - Agnieszka Radwańska (Polska, 1) 6:7(4), 6:2, 6:2

Komentarze (308)
avatar
crzyjk
20.09.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
MC dzięki za blok, nie wiesz jaką zrobiłeś mi tym przyjemność ;)
Ps. mam nadzieję, że za tym pójdzie całkowity brak zainteresowania moją skromną osobą. Polecam deklarację Tom_J :P 
avatar
crzyjk
20.09.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kolejna z wielkich rywalek pożegnana odpada z rywalizacji. Do pełni szczęścia pozostała tylko decyzja See, która zarzeka się.. Ale jak długo? Stanzuk chyba się załamie jak odejdzie jeszcze See, Czytaj całość
Lady Aga
20.09.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Stanzuk, ale przecież jak sam piszesz Aga nie zdzierzy opuszczenia Players Party w Singapurze więc Wiktorowski i Celt wyleca! Osiagniesz swój cel:D 
avatar
stanzuk
20.09.2014
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Kilka dni temu pisałem że jest mało prawdopodobne żeby Radwańska nie pojechała na Masters.Aby tak się stało Agnieszka musiałaby odpadać w pierwszych rundach,a Kvitova,Bourchard,Ivanović,Wozniac Czytaj całość
wislok
19.09.2014
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Co tam Isia, ważni siatkarze:)