Wiera Zwonariowa w swojej karierze rozegrała 30 finałowych spotkań, w tym dwa o wielkoszlemowy tytuł. Jednak nigdy nie wystąpiła w finale Miami, a jej najlepszym wynikiem pozostaje półfinał na Key Biscayne (osiągnięty w sezonach 2008 i 2011). Po trzech latach przerwy Rosjanka powróciła do Crandon Park Tennis Center, gdzie skrzyżowała rakiety ze swoją rodaczką, Anastazją Pawluczenkową.
[ad=rectangle]
Pierwsza partia rozpoczęła się od serii pięciu przełamań. Następnie 38. tenisistka świata utrzymała serwis i wyszła na 4:2. Zwonariowa najwyraźniej straciła wiarę w swoje możliwości i bardzo szybko młodsza z tenisistek wygrywała 6:2. W kolejnej odsłonie dwukrotna finalistka imprez wielkoszlemowych zmobilizowała się, rozpoczęła od prowadzenia 2:0. Znacznie lepiej funkcjonował jej serwis, dzięki czemu wyrównała stan meczu i była tylko sześć gemów od pierwszego zwycięstwa w Miami od czterech lat (poprzednio pokonała Agnieszkę Radwańską w 1/4 finału).
Ostatnia partia rozpoczęła się znakomicie dla starszej z reprezentantek Rosji. Prowadziła 4:1, miała trzy przewagi na 5:1 i nagle zacięła się. Pawluczenkowa doszła na 4:5 i wybroniła się ze stanu 15-30 w tym gemie. Do końca pojedynku na korcie istniała tylko jedna zawodniczka, która po dwóch godzinach i 17 minutach wygrała 6:2, 3:6, 7:5. W II rundzie Pawluczenkowa będzie walczyła z Sarą Errani. Włoszka w tegorocznej edycji zmagań w Monterrey zakończyła serię 17 zwycięstw Rosjanki z rzędu w meksykańskim turnieju.
Sloane Stephens nie zawiodła gospodarzy w sesji wieczornej. Amerykańska tenisistka bez żadnych kłopotów uporała się z półfinalistką US Open 2009, Yaniną Wickmayer. 22-latka korzystała z ogromu błędów jakie robiła Belgijka (w całym meczu zapisano na jej koncie 35 zepsutych uderzeń, przy zaledwie ośmiu piłkach kończących) i wygrała po 63 minutach spędzonych na korcie. Podopieczna Nicka Saviano może być zadowolona ze swojego występu, bo nie musiała wkładać wiele wysiłku w awans do II rundy. W 1/32 finału zagra z Madison Keys i będzie to ciekawe spotkanie dwóch nadziei amerykańskiego tenisa pań.
Julia Görges może mieć szczególne powody do zadowolenia. Pokonując Janę Cepelovą 6:1, 6:0, odniosła pierwsze zwycięstwo w turnieju głównym w Miami od pięciu lat. Niemka wydaje się być w dobrej dyspozycji, choć trafiała pierwszym podaniem ze skutecznością 49 proc., to po serwisie wygrała 32 z 50 piłek. W II rundzie będziemy świadkami niemieckiej batalii. Görges, której w Indian Wells w tym roku się nie powiodło (porażka z Watson w meczu otwarcia), zagra z półfinalistką BNP Paribas Open 2015, Sabiną Lisicką. Panie spotykają się regularnie co cztery lata. Najpierw, w roku 2007 Lisicka wygrała 6:4, 6:4, a w sezonie 2011 Görges wygrała w takim samym stosunku. Tegoroczny pojedynek będzie pierwszym starciem tych tenisistek na nawierzchni twardej.
Solidarnie zwyciężyły w drugim dniu turnieju kwalifikantki. Sesil Karatanczewa i Irina Falconi w dwóch setach odprawiły kolejno Lauren Davis oraz Monicę Puig, zaś Alison van Uytvanck potrzebowała trzech partii, żeby pokonać Magdalenę Rybarikovą.
Miami Open, Miami (USA)
WTA Premier Mandatory, kort twardy, pula nagród 5,381 mln dolarów
środa, 25 marca
I runda gry pojedynczej:
Anastazja Pawluczenkowa (Rosja) - Wiera Zwonariowa (Rosja) 6:2, 3:6, 7:5
Sesil Karatanczewa (Bułgaria, Q) - Lauren Davis (USA) 6:3, 7:6(5)
Julia Görges (Niemcy) - Jana Čepelová (Słowacja) 6:1, 6:0
Irina Falconi (USA, Q) - Mónica Puig (Portoryko) 7:6(9), 7:6(3)
Alison van Uytvanck (Belgia, Q) - Magdaléna Rybáriková (Słowacja) 7:5, 2:6, 6:0
Sloane Stephens (USA) - Yanina Wickmayer (Belgia) 6:1, 6:3