Turniej w Monte Carlo może jak dotychczas kojarzyć się Jerzemu Janowiczowi z bólem i porażkami. W swoim debiucie w tej imprezie, przed dwoma laty, zmagał się z infekcją górnych dróg oddechowych i przegrał w I rundzie z Kevinem Andersonem. Z kolei w ubiegłym sezonie łodzianinowi dokuczał uraz stopy, przez co nie mógł podjąć normalnej walki z Michaelem Llodrą i znów z Monte-Carlo Rolex Masters pożegnał się po pierwszym meczu.
W poniedziałek najlepszy polski tenisista po raz trzeci w karierze stanie do walki o punkty na przepięknie położonych kortach Monte Carlo Country Clubu. Jego premierowym rywalem będzie Fabio Fognini. Włoch w zawodach rozgrywanych w księstwie Monako wystąpi po raz siódmy. Jego najlepszym wynikiem jest półfinał z 2013 roku, gdy wyeliminował dwóch tenisistów z Top 10 rankingu ATP - Richarda Gasqueta i Tomasa Berdycha, a zatrzymał go Novak Djoković. W ubiegłym sezonie natomiast gracz z Półwyspu Apenińskiego dotarł do III rundy, gdzie przegrał z Jo-Wilfriedem Tsongą.
[ad=rectangle]
Pochodzący z San Remo tenisista przygodę z białym sportem rozpoczął w wieku czterech lat, namówiony przez swojego ojca, Fulvio, który po dziś dzień pozostaje jego najwierniejszym kibicem i z zapartym tchem śledzi każdy mecz - Jednak są takie chwile, kiedy nie mogę patrzeć na to, co mój syn wyczynia na korcie - przyznaje Fulvio Fognini - W jednej sekundzie gra świetnie, by za chwilę zacząć dołować. Inne osoby nawet nie mogą sobie wyobrazić, co przeżywam, gdy Fabio gra w tenisa - dodaje. Niezwykłą więź, która łączy Fabio z ojcem dostrzega także Riccardo Piatti, znakomity włoski szkoleniowiec - Najważniejszy w życiu Fabio jest jego ojciec. On zachowuje się jak stereotypowy włoski ojciec, jest bardzo wybuchowy, podchodzi do wszystkiego bardzo emocjonalnie, ale kocha Fabio, kocha jego tenis i jest dumny z wyników syna - wyjawia Piatti.
Fognini od lat uważany był za gracza obdarzonego sporym talentem, ale niesfornego i niezwykle trudnego do współpracy. O wybrykach Włocha słyszał chyba każdy fan tenisa. A to rozpętał aferę podczas meczu wielkoszlemowego Rolanda Garrosa z Gaelem Monfilsem, bowiem żądał przerwania spotkania, tłumacząc się, że nie widzi piłki. A to podczas turnieju w Santiago doprowadził do takiej furii Tommy'ego Robredo, że ten, zwykle spokojny i stonowany Hiszpan, zwyzywał go od najgorszych, a po ostatniej piłce nie podał mu ręki i dodatkowo pokazał środkowy palec. Obrażanie rywali też u Fogniniego jest na porządku dziennym. Coś o tym wie choćby Filip Krajinović, którego w czasie zeszłorocznej edycji turnieju w Hamburgu Fognini określił mianem "gównianego Cygana". Lista mniejszych bądź większych kortowych grzechów 27-latka z San Remo jest o wiele dłuższa i pokazuje jego niemal niemożliwy do okiełznania charakter.
Zadania sprowadzenia Fogniniego na właściwe tory podjął się Jose Perlas, hiszpański trener, który wydawał się być jednym z niewielu godnych podjęcia się tej misji. Wszakże Perlas potrafił poradzić sobie z Nicolásem Almagro, który również do aniołków nie należy - Fognini nie był graczem, który natychmiast wywarł na mnie pozytywne wrażenie - wspomina szkoleniowiec w przeszłości współpracujący m.in. z Guillermo Corią, Carlosem Moyą i Albertem Costą. - Męskie rozgrywki są pełne wielkich talentów, ale znam go od dawna i wiem, jakie są jego zalety. Przede wszystkim on chce być wielki, może tak tego nie widać, ale on naprawdę chce dużo osiągnąć. Ma również inny wielki atut - doskonale czyta grę, przewiduje wydarzenia na korcie. Jego antycypacja jest niesamowita, on praktycznie zawsze wie, gdzie poleci piłka po zagraniu rywala - ocenia swojego obecnego podopiecznego Hiszpan.
Zatrudnienie Perlasa okazało się być strzałem w dziesiątkę. Pod wodzą Hiszpana Fognini przeżywa prawdziwy rozkwit swojej kariery. Sezon 2013 zakończył jako pierwszy Włoch od 1978 roku w czołowej "20" rankingu ATP, na 16. miejscu i z dwoma tytułami - w Hamburgu i w Stuttgarcie. W 2014 roku było jeszcze lepiej Fognini wspiął się na 13. lokatę w światowej hierarchii, ale zdobył tylko jedno mistrzostwo - w lutym w Viña del Mar.
Obserwując grę Fogniniego, można mieć wrażenie, że w ogóle nie przykłada wagi do tego, co się dzieje na korcie. Forhend i bekhend grany z krótkiego zamachu, praktycznie bez uginania kolan, szukanie piłek wygrywających z każdego, nawet najbardziej absurdalnego miejsca na placu gry, dodatkowo ciągłe monologi wygłaszane pod nosem, tyrrady adresowane w kierunku arbitrów, rywali i kibiców na trybunach. Dodatkowo uśmiech, którym łamie kobiece serca, i sposób poruszania się po korcie - to wszystko powoduje, że charakteryzując Włocha, wielu ludzi używa słowa "luzak".
Poza kortem Fognini niczym nie różni się od typowego mieszkańca Półwyspu Apenińskiego. Jest wielkim fanem piłki nożnej - kibicuje Interowi Mediolan i FC Genui, uwielbia włoską kuchnię, pasjonuje się motocyklowymi występami Valentino Rossiego. Jest także bardzo zżyty z rodziną: ojcem Fulvio, biznesmenem, mamą, Silvaną, gospodynią domową, i młodszą siostra, Fulvią, która obecnie studiuje, a wraz z Flavią Pennettą tworzy bardzo efektowną tenisową parę.
W obecnym sezonie Fognini o wiele lepiej radzi sobie w grze deblowej. Wspólnie z Simone Bolellim w styczniu sensacyjnie triumfowali w wielkoszlemowym Australian Open. - To z pewnością jest coś zupełnie innego niż zwycięstwo w zwykłym turnieju. Nawet jeśli to tylko debel, a singiel jest dla nas najważniejszy, to musimy pojąć, że wygraliśmy zawody wielkoszlemowe. To nie jest turniej, który wygrywa się każdego roku, dlatego obecnie jesteśmy bardzo szczęśliwi i zamierzamy cieszyć się tym tytułem. Relacje między nami są znakomite, a to jest bardzo ważne w grze deblowej, ponieważ nie przebywa się samemu na korcie. Gramy ze sobą razem od dwóch lub trzech lat i świetnie sobie radzimy w Pucharze Davisa. Teraz naszym celem jest występ w Finałach ATP World Tour - mówił tuż po życiowym sukcesie. Prócz tego, w 2015 roku rezydent Arma di Taggia wywalczył również deblowy finał imprezy ATP Masters 1000 w Indian Wells oraz singlowy w Rio de Janeiro, gdzie w półfinale pokonał samego Rafaela Nadala.
Fognini w przeszłości nigdy nie grał z Janowiczem, ale rywalizował za to z innymi polskimi tenisistami. W 2013 roku w Sankt Petersburgu uległ Michałowi Przysiężnemu, a z Łukaszem Kubotem grał aż pięciokrotnie, w tym trzy raz w głównym cyklu, i przegrał tylko raz - przed pięcioma laty w ćwierćfinale turnieju w Costa do Sauipe.
I Janowicz, i Fognini to jedni z najbardziej wybuchowych tenisistów w rozgrywkach, którym wystarczy iskierka, by wywołać pożar. Dlatego też kluczem do zwycięstwa w poniedziałkowym spotkaniu będzie zachowanie koncentracji i zimnej głowy od pierwszej do ostatniej piłki. Łodzianin musi być uważny, bowiem repertuar sztuczek, nie tylko tenisowych, jakie stosuje Fognini, jest ogromny.
Monte-Carlo Rolex Masters, Monte Carlo (Monako)
ATP Masters 1000, kort ziemny, pula nagród 3,288 mln dolarów
poniedziałek, 13 kwietnia
I runda:
kort centralny, trzeci mecz od godz. 10:30
Jerzy Janowicz (Polska) | bilans: 0-0 | Fabio Fognini (Włochy) |
---|---|---|
47 | ranking | 27 |
24 | wiek | 29 |
203/91 | wzrost (cm)/waga (kg) | 178/74 |
praworęczna, oburęczny bekhend | gra | praworęczna, oburęczny bekhend |
Łódź | miejsce zamieszkania | Arma di Taggia |
Kim Tiilikainen | trener | Jose Perlas |
sezon 2015 | ||
12-7 (11-6) | bilans roku (główny cykl) | 5-8 (5-8) |
finał w Montpellier | najlepszy wynik | finał w Rio de Janeiro |
4-6 | tie breaki | 2-5 |
154 | asy | 41 |
186 885 | zarobki ($) | 246 674 |
kariera | ||
2007 | początek | 2004 |
14 (2013) | najwyżej w rankingu | 13 (2014) |
82-68 | bilans w głównym cyklu | 193-195 |
0/3 | tytuły/finałowe porażki (główny cykl) | 3/6 |
2 940 432 | zarobki ($) | 5 860 563 |
Ma do rzeczy to, że na polskojęzycznym forum pod "artykulikiem" o najbliższym pojedynku p. Janowicz Czytaj całość