Dla Fręch mecz drugiej rundy był już kolejnym w Toruniu - Polka przebiła się do turnieju głównego przez kwalifikacje, a ponadto występuje w grodzie Kopernika także w grze podwójnej. Solidna dawka spotkań w połączeniu z upałem, który w czwartek panował w Toruniu, przyniosła zbyt duże zmęczenie, by skutecznie powalczyć z Włoszką Giulią Gatto-Monticone. - Nie byłam w stanie wytrzymać tego meczu fizycznie - mówi Fręch w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. - Gdy dochodziło do dłuższych wymian, to przegrywałam wszystko, ponieważ już nie mogłam ustawiać się tak, jakbym tego chciała. Koncentracja siadła, było bardzo dużo błędów jak na mój styl gry. Myślę, że nie byłam sobą w tym meczu. Mam nadzieję, że w deblu będzie lepiej.
[ad=rectangle]
Wiadomo już, że w grze podwójnej nasza reprezentantka zagra w Toruniu w sobotnim finale. Fręch jest jednak umiarkowanie zadowolona także z gry w singlu, gdyż doszła do drugiej rundy turnieju głównego zaczynając od trzech wcześniejszych spotkań w kwalifikacjach. - Turniej nie należy do najgorszych, choć oczywiście życzyłabym sobie, żeby był lepszy, szczególnie, że odbywa się w Polsce. Jest druga runda, za to też są jakieś punkty, czyli jest awans w rankingu. Myślę, że jest więc pozytywnie.
Jakie są najbliższe plany aktualnej mistrzyni Polski? - Teraz planujemy turniej z pulą 50 tysięcy dolarów w Ołomuńcu, a później mistrzostwa Europy do lat 18. O porażce w Toruniu muszę więc zapomnieć - kończy Magdalena Fręch.