Serena Williams już od pierwszej piłki usłyszała, jak głośno zamierzają dopingować swoją rodaczkę brytyjscy kibice. Wypełniony po brzegi kort centralny Wimbledonu huczał niemal co każdą pojedynczą piłkę sprawiając, że Heather Watson wznosiła się na wyżyny swoich możliwości. Notowana na 59. miejscu w rankingu tenisistka prowadziła w trzecim secie 3:0 i miała szansę na 4:0, a nieco później serwowała na mecz przy stanie 5:4.
[ad=rectangle]
- Nie sądzę, abym kiedykolwiek rywalizowała pośród takiej publiczności - przyznała Williams. - Kibice byli naprawdę głośni w przerwach między punktami i w trakcie samych wymian. Nigdy nie słyszałam czegoś takiego, więc to było dla mnie nowe. Wspierali swoją mistrzynię i nie można ich za to winić.
Williams w nieprawdopodobny sposób wykaraskała się ze wszystkich tarapatów, choć od porażki dzieliły ją zaledwie dwa punkty, i nie tylko wyrównała na 5:5, ale również pewnie wygrała swojego gema. Przy stanie 6:5 liderka rankingu przycisnęła Brytyjkę i wydarła zwycięstwo, posyłając ostatnią piłkę idealnie w linię końcową. Sędzina stołkowa wywołała "gem, set, mecz", a zmęczona Amerykanka powoli udała się w kierunku siatki nie wierząc w to, co się stało.
- Szczerze mówiąc nie sądziłam, że uda mi się wygrać. Naprawdę nie wiem, jak przez to przeszłam. Myślałam, że może to nie był mój dzień, a do tego moja rywalka radziła sobie świetnie i nie mogłam jej zatrzymać. Powinnam była wygrać drugiego seta, ale nie zrobiłam tego. Podobny mecz z pewnością przegrałabym w zeszłym roku lub dwa lata temu, ale teraz jestem silniejsza mentalnie - dodała Amerykanka, która w IV rundzie spotka się ze swoją siostrą Venus Williams.