Niedzielne eliminacje rozpoczęły się od potyczki na korcie centralnym z udziałem Andrieja Kapasia. Rywalem zabrzanina był Robin Kern, rozstawiony z numerem 5. Niemiec. Początek spotkanie był wyrównany, ale to Polak jako pierwszy stracił podanie. Choć miał trzy okazję na odrobienie strat, nie wykorzystał ich, przeciwnik w tych momentach grał mocno skupiony.
Po przegranym do trzech secie, Kapaś poprosił o interwencję lekarza, narzekał na ból prawego kolana. Pomoc na niewiele się zdała, uraz przeszkadzał polskiemu tenisiście i nie zdołał już nawiązać walki z rywalem. Niemiec w turnieju głównym zmierzy się z Pablo Carreno, najwyżej notowanym zawodnikiem w całej stawce.
Znacznie bardziej wyrównany był mecz Macieja Rajskiego z Philippem Dawidienko. Tenisista z Piotrkowa Trybunalskiego przegrał pierwszą partię po wyrównanej batalii, ale w drugim secie wyciągnął wnioski, zaczął posyłać dłuższe piłki, na które Rosjanin nie potrafił znaleźć skutecznej odpowiedzi. - Na pewno wydłużałem wymiany, bo w pierwszym secie grałem trochę za krótko. To pasowało Dawidienko. Myślę, że wydłużenie, zmiany rytmu, w tym przypadku przyniosło skutek - przyznał po meczu Polak.
Najbardziej dramatyczna była trzecia odsłona, Rajski przełamał rywala i wydawało się, że jest na dobrej drodze do awansu. Wówczas złapał go mocny skurcz, od tej pory nie biegał już tak, jak na początku meczu. Udało mu się jednak domknąć mecz, Rosjanin również miał problemy, popełnił kilka prostych błędów i zaprzepaścił swoje szanse na zwycięstwo. Rajski po raz pierwszy w karierze wystąpi w turnieju głównym challengera. - To jest troszkę inna ranga turnieju niż ITF-y, myślę, że to jest mój największy sukces, drugim najlepszym wynikiem był finał w Koszalinie - przyznał Polak. W turnieju głównym trafił na Juliena Cagninę.
Trzysetową batalię rozegrał także Mateusz Kowalczyk. Skutek był podobny, bowiem ostatecznie okazał się lepszy od Jana Kuncika. Kibice zgromadzeni na korcie centralnym mogli oglądać mocne serwisy i wymiany przy siatce. - To jednak nie jest ta gra, o której myślałem, jaka była w zeszłym tygodniu. Mam trenera ze sobą, więc będziemy pracować nad mankamentami. Wierzę, że sprawię jakąś niespodziankę w turnieju głównym - zapewnił Polak. Specjalizujący się w deblu zawodnik zmierzy się z oznaczonym numerem 4. Marco Cecchinato.
Dla Kowalczyka ostatnie tygodnie są pełne zmian, bowiem trenuje z nowym szkoleniowcem, został nim Błażej Koniusz. - Dużo pracujemy nad wieloma elementami, ale nie ukrywam, że skupiamy się na deblu, dlatego w tym singlu to wszystko nie wychodzi tak jak powinno. Jest duży progres, widać to po moim bekhendzie, praktycznie przez ostatnie lata grałem tylko slajda, a teraz zrobiliśmy ogromny postęp. Dzięki temu mogę grać normalne wymiany, a czasami nawet przyspieszyć - zażartował tenisista.
Kowalczyk wystąpi także w grze podwójnej z Tomaszem Bednarkiem. Ich rywalami będą rozstawieni z numerem 2. Neal i Ken Skupscy. - Jestem w gazie, dobrze się czuję. Tomek myślę, że też, wraca po kontuzji. Lubimy tu grać, chcemy odprawić tych drugich rozstawionych. Znamy się dobrze, oni na ziemi grają gorzej niż na hardzie, więc wszystko stoi po naszej stronie - zapewnił.
W ostatnim meczu eliminacji Karol Drzewiecki przegrał z Artem Smirnow. Poznanianin prowadził w drugiej partii 4:1, ale przegrał pięć kolejnych gemów.
Pekao Szczecin Open, Szczecin (Polska)
ATP Challenger Tour, kort ziemny, pula nagród 106,5 tys. euro
niedziela, 13 września
III runda eliminacji gry pojedynczej:
Artem Smirnow (Ukraina, 3) - Karol Drzewiecki (Polska, 7) 7:6(2), 6:4
Robin Kern (Niemcy, 5) - Andriej Kapaś (Polska, 2/WC) 6:3, 6:2
Maciej Rajski (Polska, 6) - Philipp Dawidienko (Rosja, 4) 4:6, 6:4, 6:4
Mateusz Kowalczyk (Polska, 8) - Jan Kuncik (Czechy) 6:4, 1:6, 6:3
A Andriej zawiódł, w pewnym momencie grał bardzo dobrze, liczyłem że będzie coraz lepiej, Czytaj całość