Recepta na sukces Grzegorza Panfila w Szczecinie? Kibice, sztuczne oświetlenie i brat

Najlepszy leworęczny polski tenisista od lat udowadnia, że w Pekao Szcecin Open czuje się znakomicie. W środę Grzegorz Panfil zagra o ćwierćfinał z Janem-Lennardem Struffem, ubiegłorocznym finalistą.

Grzegorz Panfil w ostatnich tygodniach spisywał się nierówno. Startował w polskich ITF-ach, ale także w challengerach, bowiem jego ranking pozwalał mu na udział bez konieczności walki w eliminacjach. Podobnie było w Szczecinie, gdzie rozgrywany jest największy turniej w Polsce.

W I rundzie tenisista Górnika Bytom pokonał Maxime'a Teixeirę. Zaprezentował swój najlepszy tenis, nie tylko świetnie serwował, ale również grał bardzo mądrze. - Cieszę się, że udało mi się awansować, jest znacznie lepiej, to takie pchnięcie do przodu. Chciałbym podziękować bratu, bo doskonale wie, jaki mam trudny okres - podkreślił po meczu.

Zabrzanin był zadowolony z tego, co zaprezentował, ale przyznał również, że lubi grać wieczorami w Szczecinie. Dobrze czuje się, kiedy jest wspierany przez publiczność, a na korcie centralnym podczas meczu dnia panuje specyficzna atmosfera. Trybuny są blisko tenisistów, zdają się przesiąkać emocjami, którymi żyją zawodnicy.

Dla Panfila dodatkowym motywatorem była obecność brata Aleksandra, który przyjechał specjalnie z Ustronia. - Tak naprawdę jestem cały czas przy Grzegorzu, trenerów miał już różnych. Kiedy jest możliwość, to jestem podczas meczów, można powiedzieć, że aktualnie jestem trenerem - przyznał brat tenisisty.

- Grzegorz jest na takim poziomie i pomoc jest mu potrzebna, przynajmniej na razie, dużo niestety jeździ sam. Cały czas narzeka, że nie ma kogoś koło siebie, bo wiadomo, że to jest potężny wydatek - podkreślił Aleksander Panfil. - W tej chwili zdecydowanie od strony mentalnej i psychicznej, tutaj jest problem. W takim momencie, kiedy jest problem na korcie, to potrzebuje pomocy kogoś z boku, szuka kogoś na trybunach. Często sam mi mówi, że kiedy przeciwnik miał słabszy moment, ale miał kogoś obok, ta osoba coś mu podpowiadała, a on pogrążał się w swoim nieładzie, głównie sfery mentalnej. Fizycznie wszystko jest bardzo dobrze.

W środę Panfil zagra o ćwierćfinał, a jego przeciwnikiem będzie rozstawiony z numerem 7. Jan-Lennard Struff. Zabrzanin może być zadowolony, bowiem spotkanie rozpocznie się najwcześniej o godzinie 18.

Komentarze (0)