Ambitne plany Jana-Lennarda Struffa

Jan-Lennard Struff okazał się lepszy w trzech setach lepszy od Jerzego Janowicza w niedzielnym finale halowego turnieju ATP Challenger Tour na kortach twardych w Orleanie. Niemiec podzielił się swoimi uwagami po zwycięstwie nad Polakiem.

- To był bardzo trudny mecz. Pierwszy set był bardzo intensywny, jednak przy stanie po 5 straciłem serwis, a następnie przegrałem premierową część spotkania. W drugiej partii dwukrotnie zostałem przełamany, lecz zdołałem pozostać w grze. Jerzy to bardzo dobry tenisista, dlatego nie ma dla mnie znaczenia jak wygrałem, ale to że odniosłem zwycięstwo - powiedział Jan-Lennard Struff.

Klasyfikowany obecnie na 136. miejscu w rankingu ATP tenisista pokonał Jerzego Janowicza 5:7, 6:4, 6:3. Reprezentant Niemiec wygrał drugiego z rzędu challengera o puli nagród 106,5 tys. euro, bowiem przed dwoma tygodniami w wielkim stylu triumfował w Szczecinie. - Już wieczorem wyjeżdżam do Mons, gdzie czeka mnie trudny pojedynek z Marcelem Granollersem. Postaram się przede wszystkim skupić na mojej grze i dobrze się zaprezentować - wyznał pochodzący z Warstein 25-latek.

Struff, który w zeszłym roku był już nawet 46. rakietą globu, nie ukrywa, że ma bardzo ambitne plany na przyszłość. - Nie gram w tenisa tylko dla zabawy. Moim celem nie jest samo wejście do Top 100 rankingu ATP, ale ciągła poprawa. Każdy chce być lepszy, ponieważ w innym wypadku nie ma to żadnego sensu - stwierdził.

Niemiec nie jest pewny także, czy powróci do Orleanu za rok, by bronić tytułu. - Bardzo chciałbym zagrać za rok w Azji, w imprezach w Tokio, Pekinie czy Szanghaju. Jeśli jednak nie będę mógł tam występować, to będę chciał wrócić do Orleanu, ponieważ ten turniej stoi na naprawdę wysokim poziomie.

Komentarze (0)