Rok 2014 był dla Grigora Dimitrowa przełomowy. Tenisista uważany za wybitny talent z przytupem wkroczył do światowej czołówki. Znalazł swoje miejsce wśród dziesięciu najlepszych graczy globu i w Wimbledonie zagrał w pierwszym w karierze wielkoszlemowym półfinale. - Moje zeszłoroczne rezultaty były pochodną doświadczeń, jakie zebrałem w poprzednich latach. Miałem wokół siebie wielu dobrych ludzi, którzy mi pomogli - mówił.
Ten sezon z kolei jest dla Bułgara nieudany. Wypadł z Top 10 światowego rankingu, nie zagrał w żadnym finale i notuje wiele niespodziewanych porażek z niżej notowanymi rywalami. - W zeszłym sezonie zagrałem ponad 50 meczów i przez to nie miałem czasu na trening ani na odpoczynek. Sezon 2015 jest dla mnie trudny. Straciłem zaufanie do siebie, nie mam pewności uderzeń. Ale pracuję, by to się zmieniło.
- Tenis to maraton, a nie sprint - kontynuował. - Gdy jest problem, trzeba spokojnie usiąść i pomyśleć nad rozwiązaniem. Do końca roku pozostało jeszcze kilka turniejów, w których będę chciał dać z siebie maksimum. Najważniejsze, że nie mam kontuzji i czuję się dobrze pod względem fizycznym.
Na przestrzeni ostatnich miesięcy w życiu 24-latka z Chaskowa wiele się zmieniło. Rozstał się ze swoją sympatią Marią Szarapową oraz zakończył współpracę z trenerem Rogerem Rasheedem. - Przez życie każdego człowieka przewija się wiele osób i każda zostawia coś po sobie. To normalne. Przyzwyczajasz się do pewnych rzeczy, a one nagle znikają. Teraz staram się ułożyć swoje życie na nowo.
Cele Dimitrowa, obecnie 21. gracza świata, się nie zmieniają. To wielkoszlemowy tytuł oraz miejsce w czołówce rankingu ATP. - Kiedy byłem 10. w rankingu, chciałem awansować do Top 5. Wówczas uświadomiłem sobie, że najważniejsze w tenisie są Wielkie Szlemy. Wiem, że mogę wygrać turniej wielkoszlemowy, ale gdy tego nie zrobię, nic się nie stanie. Moje życie będzie się toczyć dalej.
- Tenis to moja pasja. Mam marzenia z nim związane. Tak będzie do końca mojej kariery. A kiedy dotrę do końca, chciałbym niczego nie żałować, spoglądając wstecz - zakończył Bułgar.
{"id":"","title":""}