Marat Safin: W czasach, kiedy grałem, poziom był wyższy niż jest obecnie

Newspix / MAREK BICZYK / Na zdjęciu: Marat Safin
Newspix / MAREK BICZYK / Na zdjęciu: Marat Safin

Marat Safin, który od sześciu lat pozostaje na sportowej emeryturze, wspominał czasy swojej zawodowej karierze. Stwierdził, że w latach, kiedy on grał, męski tenis stał na o wiele wyższym poziomie i trudniej wygrywało się najważniejsze turnieje.

W tym artykule dowiesz się o:

Marat Safin tenisowe szlify zbierał w Rosji, ale sportowo ukształtowała go akademia w Walencji. - Moje początki były trudne. Nie mogłem znaleźć sponsora, nie wiedziałem, gdzie trenować. Zgłosiłem się do akademii Nicka Bolletieriego, ale nie zostałem przyjęty. Wkrótce potem pojechałem do Hiszpanii. Miałem parcie na sukces, ponieważ potrzebowałem pieniędzy. Szczęśliwie udało mi się zostać zawodowcem, choć musiałem walczyć z kontuzjami - wspominał w audycji Tennis Podcast dla The Telegraph.

Rosjanin błyskawicznie udowodnił, że dysponuje olbrzymim potencjałem. W 2000 roku jako 19-latek wygrał wielkoszlemowy US Open, w finale demolując Pete'a Samprasa. Drugi tytuł Wielkiego Szlema zdobył pięć lat później w Australian Open po finale z Lleytonem Hewittem. Wcześniej, w 1/2 finału, rozegrał bajeczny mecz z Rogerem Federerem. - Gdy wygrałem Australian Open, poczułem wielką ulgę. Drugi tytuł wielkoszlemowy był moją obsesją. Wszyscy pytali mnie, kiedy to zrobię - mówił.

- Miałem szansę, by wygrać Australian Open po raz drugi. Byłem także w półfinałach Rolanda Garrosa i Wimbledonu, ale nie udało mi się, bo nakładałem na siebie zbyt dużą presję - dodał.

Safin, były lider rankingu ATP, zakończył zawodową karierę z 15 tytułami w głównym cyklu oraz 14 milionami dolarów zarobionymi na korcie. - Mogłem zarobić więcej - przyznał. - Ale w czasach, kiedy grałem, poziom był wyższy niż jest obecnie. W czołowej "20" rankingu były wielkie nazwiska: Ivanisević, Krajicek, Sampras, Agassi, Kuerten, Norman, Kafielnikow. Teraz jest czterech czy pięciu tenisistów, którzy dominują. Reszta jest daleko.

Mieszkaniec Monte Carlo w czasie swojej kariery miał okazję rywalizować z obecnie najlepszymi tenisistami globu - Federerem, Novakiem Djokoviciem czy Rafaelem Nadalem. - Federer jest najbardziej utalentowanym tenisistą wszech czasów. Nie mam co do tego wątpliwości. On jest zawodnikiem kompletnym, który z piłką potrafi zrobić wszystko. Z Djokoviciem zagrałem w Australian Open, gdy był jeszcze młody. Jasne było, że ma talent i może stać się wielkim tenisistą, ale nie spodziewałem się, że może wygrać dziesięć turniejów wielkoszlemowych. Inna sprawa, że teraz łatwiej jest wygrać imprezę Wielkiego Szlema niż w przeszłości - ocenił.

Safin zakończył karierę w wieku zaledwie 29 lat. Ostatni mecz rozegrał 11 listopada 2009 roku, przegrywając w II rundzie turnieju w paryskiej hali Bercy z Juanem Martínem del Potro. - Gdybym był zdrowy, nie zakończyłbym kariery tak szybko. Dopadały mnie jednak kontuzje i nie mogłem poruszać się na odpowiednim poziomie. A w rywalizacjach z młodszymi, Djokoviciem czy Murrayem, aby wygrać, trzeba dużo biegać. Nie byłem w stanie przebić się do Top 10, a bycie 30. albo 40. tenisistą świata mnie nie interesowało. 
 
Po zawieszeniu rakiety na kołek Safin zajął się karierą polityczną. Od 2011 roku jest deputowanym w rosyjskim Parlamencie. - Pierwsze dwa lata były trudne, ale przyzwyczaiłem się. To nowe doświadczenie, dzięki któremu można dowiedzieć się nowych rzeczy. Bycie politykiem wymaga podobnych cech jak bycie sportowcem. Musisz być cierpliwy i skoncentrowany na swoich zadaniach - wyjaśniał.

Komentarze (1)
avatar
jopekpopek
3.11.2015
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
O właśnie, właśnie. Cały czas to piszę i tak to widzę. Same przetrenowane beztalencia z kilkoma wyjątkami (Djokovic, Nadal Federer, Murray, Williams, Szarapowa). Takie beztalencie jak Janowicz Czytaj całość