Simona Halep udanie rozpoczęła sezon 2015, zdobywając tytuły w zmaganiach organizowanych w Shenzhen, Indian Wells i Dubaju. W późniejszych miesiącach Rumunce szło jednak nieco słabiej, a najbardziej rozczarowała w imprezach wielkoszlemowych - na kortach Rolanda Garrosa przegrała w II rundzie, natomiast na wimbledońskiej trawie już w meczu otwarcia.
- Myślę, że ten sezon mogę zaliczyć do udanych - powiedziała Halep. - Miałam zarówno wzloty, jak i upadki, ale generalnie było w porządku. Bardzo dobrze rozpoczęłam rok, zdobywając tytuły w Indian Wells i Dubaju. Na kortach ziemnych nie szło mi jednak zbyt dobrze, nie mogłam odnaleźć swojego rytmu i nie czułam gry. Na moich barkach ciążyła również presja, ponieważ miałam do obrony sporą ilość punktów z ubiegłego roku. Na Wimbledonie także nie zaprezentowałam się najlepiej.
Tuż po Wimbledonie obecna wiceliderka rankingu zrobiła sobie dłuższą przerwę i wróciła na korty z nową energią. Efekty przyszły błyskawicznie, bowiem osiągnęła finały w Toronto i Cincinnati oraz półfinał US Open.
- Po Wimbledonie zrobiłam sobie przerwę od tenisa, która trwała około miesiąca i przystąpiłam do turniejów w Ameryce bez żadnych oczekiwań. Po prostu grałam i dawałam z siebie wszystko. Świetnie mi poszło, dzięki czemu zyskałam większą pewność siebie.
W Singapurze Rumunka nie spełniła pokładanych w niej nadziei. Choć przystępowała do zmagań z najwyższym numerkiem przy nazwisku, nie zdołała wyjść z grupy. Z pewnością długo nie zapomni tie breaka pierwszego seta przeciwko Agnieszce Radwańskiej, w którym prowadziła 5-1, by przegrać 5-7.
- Miałam swoje szanse w pierwszym secie, dlatego jestem rozczarowana, że przegrałam ten mecz. Nie mogłam skończyć pierwszej partii. Ona jednak mnie zdominowała, a ja dałam się odepchnąć od linii końcowej. Muszę wyrazić słowa uznania dla niej, ponieważ zaprezentowała swój najlepszy tenis. Wrócę teraz do domu, a później udam się na wakacje.
- Chcę zaprezentować się lepiej w przyszłym sezonie. Jest wiele rzeczy, które muszę poprawić. Najważniejsze jest jednak zdrowie, później będę ciężko trenowała - dodała.