Madison Keys i Lindsay Davenport trenowały wspólnie przez ostatni rok. Amerykanka w tym czasie doszła m.in. do półfinału Australian Open i ćwierćfinału Wimbledonu. Ponadto w maju awansowała na najwyższe w swojej karierze 16. miejsce w rankingu.
20-letnia Amerykanka podkreśla, że nadal chciałaby współpracować ze swoją utytułowaną rodaczką, jednak ta ma na swoich barkach zbyt wiele obowiązków. Trzykrotna triumfatorka imprez wielkoszlemowych zajmuje się nie tylko komentowaniem, ale również jest matką czwórki dzieci.
- Na tym etapie mojej kariery chciałam współpracować z osobą, która będzie obok mnie każdego dnia i w trakcie każdego z turniejów - powiedziała Keys dla WTA Insider. - Lindsay bardzo mi pomogła w ubiegłym sezonie, a razem wykonałyśmy świetną robotę. Tak naprawdę zaszłyśmy tak daleko, jak to możliwe. Cały czas utrzymujemy bliski kontakt i rozmawiamy ze sobą.
- Nie było między nami żadnej sprzeczki czy innych podobnych sytuacji. Nie o to chodzi. Cały czas chcemy razem pracować, jednak Lindsay ma na swoich barkach zbyt wiele obowiązków. Matka jednego dziecka nie byłaby w stanie temu podołać, a co dopiero taka, która ma czwórkę, a do tego jeszcze komentuje i zajmuje się innymi rzeczami. Tego po prostu jest zbyt wiele.
Keys przyznała, że ona i Daveneport pozostają w bardzo dobrych stosunkach. - Zawsze mi powtarza, że jeśli kiedykolwiek będę czegoś potrzebowała, mogę się do niej zwrócić. Wesprze mnie w każdej sprawie - dodała.