Tenis jest pełen pomeczowych tradycji. Wielu tenisistów ma swoje specjalne cieszynki, tak jak chociażby Jo-Wilfried Tsonga, inni po zwycięstwach tańczyli (tutaj "Petkodance" w wykonaniu Andrei Petković) lub w specyficzny sposób dziękowali publiczności - słynne salutowanie Michaiła Jużnego. Teraz na horyzoncie pojawiło się coś zupełnie nowego, ale niekoniecznie świeżego.
Po awansie do półfinału zawodów ATP World Tour 250 w Auckland, Jack Sock oddał jednemu ze swoich kibiców... jedną ze skarpetek.
- Podczas rozgrzewki pomyślałem, że muszę wykorzystać swoje nietypowe nazwisko i rozpocząć coś nowego. Po każdym zwycięstwie będę oddawać kibicom skarpetkę - wyjaśnił Amerykanin.
Okazja pojawiła się już w czwartek, 23-latek z Nebraski pokonał w trzech setach Kevina Andersona, rozstawionego w tegorocznym ASB Classic z numerem czwartym.
At ASB Classic, tennis pro Jack Sock trials his new fan-winning gimmick: Sweaty socks thrown to the crowd. pic.twitter.com/RTuplaoL3o
— Winston Aldworth (@WinstonAldworth) styczeń 14, 2016
- Zamierzałem ją najpierw podpisać, ale że w tym turnieju gram w czarnym skarpetkach, byłoby to bardzo trudne - zażartował Amerykanin. - Mogę zawsze nosić ze sobą białą, na wszelki wypadek - dodał.
O awans do finału Sock zmierzy się z turniejową "jedynką", Davidem Ferrerem.
Nie wyobrażam Czytaj całość