Agnieszka Radwańska bez straty seta awansowała do IV rundy Australian Open, pokonując po drodze Christinę McHale, Eugenie Bouchard i Monikę Puig. W walce o swój szósty ćwierćfinał na kortach w Melbourne spotkała się z mało znaną Anną-Leną Friedsam, która zajmuje obecnie odległe 82. miejsce w kobiecym zestawieniu. 21- letnia Niemka rundę wcześniej sensacyjnie wyeliminowała z turnieju finalistkę ubiegłorocznego US Open, Robertę Vinci. Z Polką wcześniej spotkała się tylko raz - w półfinale zmagań w Shenzhen krakowianka triumfowała 6:2, 6:4.
Friedsam rozpoczęła pojedynek wręcz bajkowo, trafiając w kort niemal wszystkie agresywne uderzenia, które sobie zaplanowała - imponowała przede wszystkim skutecznym bekhendem po linii. W początkowej fazie seta Radwańskiej ciężko było zastopować rozpędzoną rywalkę, która najpierw odskoczyła na 3:1, a nieco później aż 4:1, mogąc się pochwalić znakomitą statystyką 11-7 w zestawieniu piłek bezpośrednio wygranych do niewymuszonych błędów. Im jednak bliżej było końca seta, tym lepiej zaczęła grać Radwańska, a gorzej Friedsam. Krótko mówiąc, Niemce zaczęło brakować zarówno precyzji, jak i regularności. Polka w tempie niemal ekspresowym odwróciła losy seta i objęła prowadzenie 5:4 i miała nawet setbola.
Friedsam nie zamierzała się jednak poddać i wybrnęła z nie lada tarapatów, najpierw wyrównując na 5:5, a nieco później broniąc aż trzech break pointów przy własnym podaniu. Niemka walczyła zaciekle, pomimo że momentami wręcz brakowało jej sił. Ostatecznie o losach partii zadecydował tie break, w którym sytuacja na korcie zmieniała się niczym w kalejdoskopie. 21-latka odskoczyła na 5:3, ale błyskawicznie na tablicy wyników pojawił się remis 5:5. Po niezwykle nerwowej końcówce koszmarnie zmęczona Friedsam triumfowała 8-6, kończąc ostatnią akcję wolejem.
Przebiegnięte kilometry bardzo szybko dały się we znaki Niemce, która po prostu nie miała siły, dokonywała złych wyborów i często się myliła. Radwańska natomiast skrzętnie realizowała swój plan gry, zmuszała rywalkę do biegania i po zaledwie 23 minutach odskoczyła na 5:1 z przewagą aż dwóch przełamań. W drugim secie krakowianka oddała rywalce tylko 13 piłek, triumfując finalnie 6:1.
Mogło się odnieść wrażenie, że trzecia odsłona będzie miała podobny przebieg, co druga, bowiem Radwańska błyskawicznie objęła prowadzenie 2:0 po podwójnym błędzie rywalki przy break poincie. Gdy się wydawało, że w tym spotkaniu już nic nie ma prawa się wydarzyć, Friedsam złapała drugi oddech i znów zaczęła straszyć Polkę agresywnymi uderzeniami. Niemka zapisała na swoim koncie pięć gemów z rzędu i zaledwie cztery piłki dzieliły ją od pierwszego w życiu ćwierćfinału. 21-latka nie wytrzymała jednak ciśnienia, a do tego napotkała na problemy zdrowotne.
Przy stanie 5:4 na swoją korzyść Niemka poprosiła o przerwę medyczną z powodu problemów z udem. Uraz ten okazał się na tyle poważny, że w 11. gemie Friedsam straciła punkt (i tym samym serwis) z powodu opóźniania gry. Reprezentantka naszych zachodnich sąsiadów płakała z bólu, lecz kontynuowała walkę. Po dwóch godzinach i 33 minutach krakowianka awansowała do najlepszej "ósemki" w Melbourne, triumfując 6:7 (6-8), 6:1, 7:5.
W ćwierćfinale Australian Open krakowianka spotka się we wtorek albo z Carlą Suarez, albo z Darią Gawriłową.
Radwańska po raz szósty zaprezentuje się w ćwierćfinale wielkoszlemowego Australian Open. Krakowiance tylko raz udało się awansować do półfinału - w 2014 roku przegrała w najlepszej "czwórce" turnieju z Dominiką Cibulkovą.
Australian Open, Melbourne (Australia)
Wielki Szlem, kort twardy, pula nagród w singlu kobiet 15 mln dolarów australijskich
niedziela, 24 stycznia
IV runda gry pojedynczej:
Agnieszka Radwańska (Polska, 4) - Anna-Lena Friedsam (Niemcy) 6:7 (6-8), 6:1, 7:5
Program i wyniki turnieju kobiet
Krzysztof Lijewski: Rywal niczym nas nie zaskoczył