- Serena zagrała dziś niesamowicie. Nawet jeśli udało mi się pozostać na dłuższy czas w wymianie, to nie byłam w stanie ruszyć do przodu czy zagrać piłki kątowo. Ona potrafiła wyjść z niemal każdej opresji i była naprawdę mocna na returnie. Gdyby udało mi się doprowadzić do stanu po 5 w pierwszym secie, to może sytuacja na korcie wyglądałaby nieco inaczej, a tak to ona spisała się wspaniale na początku drugiej partii - relacjonowała Maria Szarapowa.
Rosjanka odczuła różnicę w stosunku do poprzednich spotkań, które rozgrywała pod dachem. - Na początku zagrałam w sesji wieczornej, potem trzykrotnie pod dachem, a to jest zupełnie inne środowisko. Mimo upału czułam się jednak dobrze. Nie miało to wpływu na moją grę, która była dobra. W trakcie meczu z Sereną czułam, że jestem jeszcze naładowana pozytywną energią.
- Wszyscy wiemy, jak to jest z Sereną. Return jest jej mocną stroną. Do tego ona staje blisko linii i wcześniej uderza piłkę. Nie pozwala nikomu zagrać piłki kątowo i właśnie dlatego nie mogę w pojedynkach z nią zdobywać łatwych punktów. Porażka z nią jest oczywiście bardzo frustrująca, ale jest też bardzo motywująca. Serena zmusza nas wszystkich do ciężkiej pracy i to jest inspirujące - dodała pochodząca z Niagania tenisistka.
Szarapowa została zapytana również o plany startowe na najbliższe tygodnie. - Najpierw zajmę się moim przedramieniem, co jest dla mnie niezwykle ważne. Polecę do Moskwy, gdzie będę częścią drużyny narodowej walczącej w Pucharze Federacji, ale nie sądzę, abym zagrała. Potem postaram się przygotować na długi sezon, dlatego nie jestem przekonana, że wystąpię w jakimś turnieju przed Indian Wells - zakończyła Rosjanka.